Spider-man ma imponująca gamę przeciwników, sprzymierzeńców i oczywiście… klonów. Mało kto patrzy teraz przychylnie na Spider-Man: The Clone Saga (chyba, że przez okulary nostalgii), ale Bendis postanowił wziąć na warsztat i ten motyw.
Udziwnione i niestabilne psychicznie twory rodem z koszmarów bezpardonowo wkroczą w życie Petera. Nie pomaga fakt, że mają wspomnienia pierwowzoru, a więc mogą zagrozić wszystkim bliskim chłopaka. Nieważne, że zerwał z MJ, by ją chronić, skoro klony doskonale zdają sobie sprawę, jak ważna jest ona dla bohatera. Na szczęście jednak pośród wadliwych i uszkodzonych stworów są i mniej wypatrzone podróbki młodego Parkera. Możecie sobie jednak wyobrazić, jak niezręczna jest konfrontacja z samym sobą w ciele kobiety.
Jakby zamieszania w życiu prywatnym było za mało, to do imprezy z klonami przyłącza się Nick Fury i jego zastępy żołnierzy. Z jakiegoś powodu mężczyzna postanawia zlikwidować problem klonów wraz z ich genetycznym pierwowzorem. Zupełnie nie rozumiem, co motywuje go do atakowania niewinnego chłopaka. Zachowanie Fury’ego jest przez większość albumu tak nielogiczne, że nawet Johnny Storm złapał się za głowę i usiłował przemówić bohaterowi do rozumu.
Czas załatwić Kingpina
Po rozprawieniu się ze sklonowaymi dziwadłami Spider-Man dostanie zaproszenie do grupy ekscentrycznych bohaterów. Dość powiedzieć, że na ich czele stoi Daredevil, a jednym z członków jest Moonknight. W wersji „Ultimate” biały rycerz jest jednym z najbardziej niestabilnych psychicznie i niebezpiecznych herosów. Ilekroć jego droga krzyżuje się z losami Petera, mam wrażenie, że bohater potrzebuje specjalistycznej pomocy, a nie śmiercionośnych półksiężyców. Zbieranina wątpliwych osób spróbuje rozwiązać problem Fiska permanentnie. Czy pomimo problemów, które sprawił Spider-manowi, chłopak pozwoli działać swoim starszym kolegom po fachu?
Oczywiście komiksowy Spider-Man nie byłby Spider-Manem bez typowej nastoletniej dramy. Kitty zacznie uczęszczać do liceum razem z Peterem. Chłopak będzie miał więc przy sobie dawną i obecną dziewczynę – zawsze któraś będzie cierpieć na widok tej drugiej. Do tego szkoła nie będzie najmilszym miejscem dla mutantki, niektórzy otwarcie okażą jej wrogość, tylko dlatego, że urodziła się inna.
Ultimate Spider-Man tom 9 to wciągająca rozrywka, ale niektóre wątki potraktowano zbyt powierzchownie. Rozwiązanie problemu z klonami, czy z Kingpinem dosłownie spada z nieba. Ktoś ucieka, ktoś umiera, ktoś przemawia do ludzkiej strony Fury’ego i nagle temat się rozpływa. Nawet relacja MJ i Petera, która bardzo ucierpiała w poprzednim tomie, błyskawicznie się naprawia. Do zakończenia serii jeszcze trochę zostało, więc nie rozumiem domykania wątków w tym momencie. Niemniej fabuła nadal wciąga, a głównego bohatera po prostu chce się przytulić. Mnie to wystarczy, aby sięgnąć po kontynuację!
Ultimate Spider-Man tom 9
Scenarzysta: Brian Michael Bendis
Ilustrator: Mark Bagley, Stuart Immonen
Tłumacz: Marek Starosta
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 396
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 109,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)