W tym miesiącu już po raz drugi sięgam po komiks, tylko ze względu na nazwisko jego scenarzysty. W przypadku Historii prawdopodobnych nie skończyło się to dobrze. Mówiąc delikatnie: Gaiman nie porwał mnie swoją opowieścią. Jak poradził sobie z tym zadaniem Tom King? Zapraszam do lektury recenzji!
2003 r. – chodziłam wtedy do szkoły podstawowej, trenowałam pływanie synchroniczne, a na szczycie listy problemów miałam sprawdzian z angielskiego. W tym samym czasie w odległym kraju doszło do końca rządów Saddama Husajna. Mam dość mgliste wspomnienia wiadomości emitowanych wtedy w telewizji, a samego Iraku zapewne nie umiałabym wskazać na mapie. Tym chętniej usiadłam do lektury, by poznać opowieść osadzoną w realiach, które są mi zupełnie obce.
Jako pierwszego poznajemy Christophera – Amerykanina, który stara się wyszkolić grupę Irakijczyków mających zostać policjantami. Mężczyzna dowiaduje się o zastrzeleniu jednego z jego podopiecznych i postanawia dociec, jak do tego doszło. Jako ostatni czlowiek z sumieniem będzie drążył sprawę do samego końca, domagając się sprawiedliwości dla zmarłego mężczyzny. Tylko, co oznacza sprawiedliwość w kraju wymęczonym konfliktem?
Sytuacja Iraku nie była trudna, była katastrofalna
Ślady po bombach, wojsko na ulicach i powszechna nieufność – tak maluje się nam Bagdad. Część lokalnych mieszkańców współpracuje z Amerykanami, a inni postrzegają ich jako najeźdźców. Podczas lektury nie dziwiłam się żadnej ze stron. Mit białego obrońcy uciśnionych narodów włożyliśmy pomiędzy bajki już dawno temu. Kiedy główny bohater faktycznie zdaje się mieć dobrze skalibrowany kompas moralny, tak nie można tego powiedzieć o większości jego rodaków, których poznajemy. Dla nich każdy muzułmanin i muzułmanka to potencjalni zamachowcy i mordercy. A jeśli przez swoje niesłuszne podejrzenia zabiją niewinną osobę? Trudno… takie ryzyko chodzenia po ulicy w burce.
Prawdziwą rozgrywającą na tym polu minowym jest jednak kobieta
Sofia to polityczka urodzona w Iraku, a wychowana w Stanach. Zdaje się doskonale rozumieć oba światy i umiejętnie wykorzystać ich wady na swoją korzyść. Trudno powiedzieć, co jest jej celem i do czego posunie się, aby go osiągnąć. Jest postacią, którą lepiej mieć za sojuszniczkę niż wroga. Jednocześnie Kingowi udało się uniknąć pułapki pisania kogoś tak niesamowicie potężnego, że samodzielnie jest w stanie napędzać fabułę i rozwiązywać wszystkie problemy. Sofia jest niebezpieczna, ale nie jest niezniszczalna.
Za rysunki i kolory w tomie odpowiadał Mitch Gerdos. Jego kanciasta kreska dobrze oddaje surowość przedstawionego świata. Bohaterowie o grubo ciosanych rysach nieczęsto mają przywilej okazywania uczuć. Jednak to, co bardziej przykuło moją uwagę, to barwy dobierane w zależności od sceny. W większości to brązy przywodzące na myśl bardzo wysokie temperatury panujące w Iraku. Zdarzają się jednak sceny wyłamujące się z tego schematu – zimniejsze błękitna noce, czy zielonkawe, obskurne bazy Amerykanów.
Szeryf Babilonu nie jest opowieścią prostą. Nawet jeśli bohaterom wydaje się, że poznali większość odpowiedzi, to szybko okazuje się, jak bardzo są w błędzie. Czasami za śmiercią nie stoi kosmiczny spisek, a bardzo złe zbiegi okoliczności. Niektóre pytania nigdy nie zostaną zaadresowane i postaci zostaną w mroku sekretów i spisków. Lektura trudna, momentami budząca sprzeciw na niesprawiedliwość świata, ale bardzo autentyczna i wciągająca.
Szeryf Babilonu
Scenarzysta: Tom King
Ilustrator: Mitch Gerads
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 304
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 99,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)