Raz i na zawsze tom 1

Legendy Arturiańskie są jak bumerang – prędzej, czy później objawią się w jakimś komiksie. Excalibur, król, rycerze… scenarzyści lubią ten rodzaj historii. Mnie odrobinę się te motywy przejadły, ale mimo to sięgnęłam po Raz na zawsze tom 1. Czy było wart zaryzykować? Zapraszam do recenzji!

Raz i na zawsze tom 1 okładkaDuncan wiedzie raczej przeciętny żywot. Jego jedyną żyjącą rodziną jest babcia przebywająca w domu starców, a życie uczuciowe mężczyzny praktycznie nie istnieje. Kiedy w końcu udaje mu się umówić z piękną Rose, kończy się to katastrofą. Babcia wyrywa się spod opieki pielęgniarzy i odchodzi w znanym tylko sobie kierunku. Kochający wnuk musi więc wyruszyć na poszukiwania, zostawiając swoją towarzyszkę przedwcześnie. Nie jest to jednak najtrudniejsza część tego dnia…

Pogromczyni potworów znowu w akcji

Zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się z ludźmi walczącymi z nadprzyrodzonymi maszkarami, kiedy już się zestarzeją? To samo, co ze wszystkimi: trafiają do domów spokojnej starości, gdzie wraz z innymi osobami w swoim wieku, mogą grać w bingo i oglądać telewizję. Babcia Duncana nigdy nie zdradziła mu, czym zajmowała się przed zasłużoną emeryturą. Niestety potwory ponownie zagościły w naszym świecie, więc kobieta musi szybko nauczyć swojego wnuka, jak sobie z nimi radzić. Misja ochrony ludzkości przechodzi z pokolenia na pokolenie na naszych oczach. Starsza pani jest zaskakująco twarda i bezwzględna – w niczym nie przypomina kochającej i troskliwej babci. Jest postacią najbardziej wyrazistą i niestety na jej tle inni bohaterowie prezentują się miałko. Mam nadzieję, że wraz z kolejnymi albumami stan ten ulegnie zmianie.

Komiks poza klasyczną walką ma do zaoferowania sporo meta zabawy. Fabuła opowiada o tym, jak znane historie mogą wpływać na realny świat, pod warunkiem, że zostaną odpowiednio odtworzone. „Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie” – odwrotność tego zdania jest esencją Raz na zawsze. Dobra znajomość opowieści i umiejętne jej preparowanie skutkuje ponownym przeżywaniem. Arturiańskie legendy nie muszą przedstawiać postaci pozytywnych, ale rasistów dbających jedynie o dobro Brytów i walczących z każdą inną nacją. Dlatego przyzwanie Króla Artura może mieć katastrofalne skutki.

Za rysunki w tomie odpowiadał Dan Mora i muszę przyznać, że bardzo dobrze wywiązał się ze swojego zadania. Dynamiczne sceny siekania mieczami są równie dobrze narysowane, co bolesne rozmowy, kiedy to mimika postaci jest najważniejsza. Do tego fenomenalnie pasują kolory nałożone przez Tamarę Bonvillain. Mocne barwy wybijają się na tle czarnego tuszu. Cały album kojarzył mi się wizualnie z Rokiem Zerowym w Batmanie.

Raz i na zawsze tom 1 przykładowa strona

Cieszę się, że zapoznałam się z tą wykrzywioną wersją klasycznej historii. Jest ona o tyle różna od oryginału, że zaskakująco świeża. Rodzinna drama i walka z potworami bardzo dobrze się uzupełniają. Akcja jest wartka i czasami mogłaby się zatrzymać i nieco rozwinąć pewne wątki, niemniej historia wciąga i nie powinniście żałować, jeśli po nią sięgnięcie. Czekam na kontynuację!

Zobacz recenzję drugiego tomu Raz i na zawsze >>>>

Raz i na zawsze tom 1 – Król nieumarły

Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Dan Mora
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Oprawa: miękka
Liczba stron: 160
Format: 170×260
Cena: 52,90 zł

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)