Pułkownik Weird - Zagubiony w kosmosie

Bardzo lubię uniwersum Czarnego Młota. Wyraziści, ciekawi herosi to coś, czym nigdy nie pogardzę.  Z całej barwnej grupy, chyba najmniej interesujący wydawał mi się właśnie Pułkownik Weird. Dlatego chciałam poznać jego solowy komiks i lepiej zrozumieć postać. Do teraz mam w pamięci genialnego Sherlocka Frankensteina i liczyłam na podobny poziom rozrywki! Czy te oczekiwania zostały spełnione? Zapraszam do recenzji!

Tytułowy bohater jest chyba najmniej stabilnym superbohaterem wszystkich uniwersów i to nie tylko dosłownie, ale również w przenośni. Pojawia się i znika, coraz głębiej wpadając w sidła swojego umysłu. Pułkownik nie doświadcza upływu czasu, jak normalny człowiek, a skacze pomiędzy teraźniejszą, przeszłością i przyszłością. Coraz trudniej jest mu zrozumieć kiedy jest i jakie wydarzenia następują po których. Zamknięty w pułapce przeżywania tych samych chwil nie wie, jak wyrwać się z błędnego koła.

A może jednak jest nadzieja?

Tułaczkę superbohater może przerwać, jeśli tylko odnajdzie coś, co utracił dawno temu. Cały problem polega na tym, że protagonista nie ma pojęcia, czego szuka. Stopniowo jednak czas pomiędzy kolejnymi skokami zaczyna się wydłużać. Dzięki temu możemy zobaczyć coraz to więcej z historii mężczyzny. On sam również zdaje się porządkować wydarzenia i znajdować w nich sens. Powoli rysuje się obraz postaci tragicznej, której życie co chwila rzuca kłody pod nogi.

Największym atutem tomu są rysunki Tylera Crooka. Możecie znać jego twórczość jeżeli czytaliście Hrabstwo Harrow. Artysta ten przepięknie maluje akwarelami, pozwalając kolorom na swobodne mieszanie. Patrząc na jego prace, czuję, że każda plama czy barwa, jest jedyna w swoim rodzaju. Podczas malowania farbami i rozcieńczania ich wodą nie da się uzyskać dwóch jednakowych kadrów. Jako fanka Crooka byłam bardzo usatysfakcjonowana po lekturze.

Niestety jedynie warstwa wizualna zrobiła na mnie wrażenie. Wydarzenia w pętli czasowej, w jaką wpadł Weird nie są szczególnie interesujące. Nie śledziłam ich z zapartym tchem i nie zdradzają one żadnych rewelacji o bohaterze. Przez większość albumu liczyłam, że brakujący fragment przeszłości będzie tym, co mnie zaskoczy. Co ciekawe już na początku domyśliłam się, co to może być, ale szybko odrzuciłam ten pomysł, jako banalny i nieciekawy. W końcu po Lemirze spodziewam się czegoś więcej! Niestety mój naiwny pomysł okazał się dokładnie tym, co otrzymałam w finale.

Pułkownik Weird nie sprawi, że polubicie postać zagubionego staruszka. Bardzo prawdopodobne, że zapomnicie o tym komiksie 5 minut po zakończeniu lektury. Nie dodaje on nic do uniwersum Czarnego Młota i o ile nie jesteście (psycho)fankami Tylera Crooka, to lepiej zainwestować, we wspomnianego wyżej Sherlocka Frankensteina.

Pułkownik Weird – Zagubiony w kosmosie

Scenarzysta: Jeff Lemire
Ilustrator: Tyler Crook
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Typ oprawy: miękka
Liczba stron: 112
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 39,99 zł

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)