Na samym końcu Sekundy wieczności Szania została przyparta do muru. Musiała zabić Ljubę, bo w przeciwnym razie sama zginęłaby z jej ręki. Jednak zabicie kogoś nawet w samoobronie nadal jest przestępstwem, wobec czego bohaterka trafia do zakładu karnego. Ma tam przebywać aż do rozprawy, która prawie na pewno skończy się uniewinnieniem kobiety ze względu na dramatyczne okoliczności, w których się znalazła. Oczywiście nic nie pójdzie zgodnie z planem…
Pierwsze sygnały, że ktoś chce skrzywdzić protagonistkę, otrzymujemy już na samym początku tomu. Klawisze nawet nie próbują kryć się z tym, że nie traktują bohaterki jak zwykłego więźnia. Szania musi walczyć ze strażnikami i nawet nie ma komu poskarżyć się na okropne warunki oczekiwania na rozprawę. Jednak prawdziwe problemy zaczną się, kiedy pewna francuska organizacja postanowi uczynić z niej… swoją agentkę. Siłą zmuszona do wstąpienia w szeregi kolejnej już agencji-widmo ma zostać morderczynią. Jeżeli nie zgodzi się na proponowane warunki? Zginie. Jeżeli nie wypełni zadania? Zginie. Jeżeli zostanie pochwycona podczas misji? No domyślcie się, co ją czeka.
Tradycyjnie już Van Hamme stawia na wartką akcję i szczęśliwe zbiegi okoliczności.
Oczywiście nijak nie tłumaczy, skąd sojusznicy Szani wiedzieli o jej położeniu. Ba! Oni nawet mieli informacje o miejscu pobytu bohaterki. Nadal jest to irytujące, to jednak po tylu albumach nie spodziewałam się niczego innego. Nie do końca rozumiem też upór tajnej organizacji, aby zaangażować w swoje działania kogoś, kto nie tylko nie ma na to ochoty, ale także nie czuje patriotycznego przywiązania do Francji. Wiara, że pojedyncze morderstwo odmieni zdanie bohaterki, jest bardzo nawiana. Chociaż muszę oddać albumowi, że sposoby, którymi chciano złamać wolę Szani, wydały mi się interesujące. Udowadnianie jej, że jest w stanie kogoś zamordować, całkowite odcięcie od najbliższych i próba racjonalnego wyjaśnienia zbliżającej się misji? Czy w sytuacji, kiedy nie ma się nic do stracenia, nie warto przyłączyć się do swojego oprawcy? To jedyna opcja, jaka stała przed bohaterką.
Racja stanu to przyjemny akcyjniak, którego fabuła zamyka się w jednym albumie. Tempo opowiadania jest więc bardzo szybkie. Nadal zaskakuje mnie, jak w zaledwie 44 stronach można zawrzeć sensowną (chociaż niepozbawioną skrótów myślowych i uproszczeń) intrygę. Oczywiście prace Aymonda nadal trzymają wysoki poziom, do którego zdążył już nas przyzwyczaić. Szczegółowe tła i przyjemne ciepłe kolory nieodmiennie zachwycają. Sceny strzelanin czy innych walk wypadają bardzo dynamicznie i naturalnie. Jednak cały czas mam nadzieję, że bohaterka w końcu wyciszy się i odpocznie u boku swojego ojca, ale na to zapewne przyjdzie nam jeszcze poczekać. Przynajmniej do kolejnego albumu.
Lady S tom 8: Racja Stanu
Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Philippe Aymond
Tłumaczenie: Jakub Syty
Liczba stron: 48
Format: 215×290 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN: 978-83-941480-8-9
Cena: 38 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)