Starość to przykra sprawa. Przemijanie, ból i coraz bardziej zniedołężniałe ciało muszą być przerażające. Jeśli jednak do tego wszystkiego dodamy Alzheimera to trudno zachować optymizm. Niestety Roy wraz z rodziną musiał przeprowadzić się do Teksasu i obserwować, jak każdego dnia jego ojciec coraz mniej jest sobą. Nie poznaje najbliższych i zaczyna być coraz bardziej agresywny, co przeraża żonę Roya. Tylko cud może ocalić tę rodzinę przed rozpadem.
I jak pewnie się domyślacie, faktycznie dochodzi do niezwykłego wydarzenia. Dziwna trąba powietrzna przynosi demona z odległego świata i potężny, samoświadomy miecz. Broń w rękach Emmeta przywraca staruszkowi pamięć. Mężczyzna może w końcu być sobą, poznać swoją synową i bawić się z wnuczką przed domem. Widmo straszliwej choroby rozpływa się niczym zły sen, a Roy może cieszyć się ciepłem rodzinnym wśród ukochanych osób.
Dobra, to gdzie jest haczyk?
Tak potężny miecz nie wziął się przecież z powietrza. Ktoś go wykuł i był jego właścicielem, a teraz chce odzyskać swoją własność. Wkrótce Teksas przykuje uwagę potężnych bóstw gotowych znieść w proch cały stan, aby tylko odzyskać cenną zgubę. Emmet nie ma żadnego interesu w mordowaniu najeźdźców, ale oddanie miecza będzie równało się z powrotem do poprzedniego stanu. Nie istnieje magia mogąca wyleczyć permanentnie Alzheimera.
Za rysunki w albumie odpowiadał Geoff Shaw. Musiałam sprawdzić, czy aby nie czytałam jakiegoś jego komiksu w przeszłości, gdyż niczym się on nie wyróżnia. Wszystko wygląda poprawnie – nic nie zgrzyta, ale też nic nie zachwyca. Jedyne co mi przeszkadzało to zbyt duża ilość czarnego tuszu i szaroburych kolorów. Ostatecznie czytamy o mężczyźnie gadającym z mieczem i tnącym bogów. Czy ponura atmosfera musi być ciągle podtrzymywana rysunkami?
God Coutry było przyjemną lekturą, ale traktującą się śmiertelnie poważnie. Tu nie ma miejsca na refleksję, w jak bardzo abstrakcyjnej sytuacji znajdują się bohaterowie. Nawet uczucie radości przyćmiewane jest rozpamiętywaniem przeszłości i strachem o przyszłość. Ciągłe wtrącenia o utracie najbliższych, czy okrutnej chorobie są bardzo dołujące. Na szczęście ogólny wydźwięk ratują nieco relacje rodzinne pomiędzy nestorem rodu a resztą protagonistów. Miłość, jaką okazuje rodzinie ten, pozornie szorstki mężczyzna sprawia, że ciepło na sercu podczas czytania.
Ale to już było…
Ten komiks nie zrewolucjonizuje gatunku i raczej nie zostanie w mojej głowie zbyt długo. Motywy, którymi operuje, widziałam już wiele razy i w większości na podobnym (lub lepszym) poziomie. Graficznie również nie porywa, więc jest to pozycja na jeden zimny wieczór, bo raczej już do niej nie wrócicie.
God Coutry
Scenariusz: Donny Cates
Rysunki: Geoff Shaw
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 180x275mm
Stron: 184
Cena: 75 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)