Od czasu wydania w Polsce jedenastego tomu Giant Days minął już prawie rok! Stęskniłam się za moją ulubioną serią od wydawnictwa Non Stop Comics. Na szczęście doczekałam się następnego albumu i czym prędzej zabrałam się za lekturę. Co tam słychać u trójki niepokornych studentek?
Zanim przejdziemy do głównych bohaterek, skupmy się na nowej miłości Eda. Chłopak odwiedził swoją wybrankę w Australii i przekonał do siebie jej rodzinę, co było nie lada wyczynem. Teraz na horyzoncie pojawiają się pierwsze poważne związkowe problemy. Niestety Nina ma problem z nadużywaniem alkoholu — kiedy zacznie pić, to nie umie skończyć, a to prowadzi do wstydliwych i nieprzyjemnych sytuacji. Temat uzależnienia jest bardzo poważny i wiele osób wpada w szpony nałogu w bardzo młodym wieku. Niestety w tomie motyw ten bardzo szybko zostaje rozwiązany i miałam wrażenie, że nie otrzymał należytej głębi. Z drugiej jednak strony, seria jest humorystyczna, a trudno sprawę takiego kalibru zmienić w śmieszny gag. Mam dość mieszane uczucia.
A jak tam trójka „aniołków”?
Susan zaczyna odczuwać, że przyjemne życie z ukochanym robi z niej grzeczną dziewczynkę. Trzeba temu, jak najszybciej zaradzić! Szczęśliwym trafem w miejscu pracy Esther dochodzi do zuchwałych kradzieży. Susan ma możliwość zostać panią detektyw i poigrać z prawdopodobnie niebezpiecznym złodziejem. Fragment ten jest o tyle ciekawy, że narysowano go w czerni i bieli, aby symulować opowieści kryminalne. A nie jest to jedyne graficzne szaleństwo w tomie. Jedną historię bowiem zilustrował scenarzysta Giant Days! Nie rysuje aż tak ładnie, jak Max Sarin, ale wpasował się w styl serii.
Kolejny ważny etap życia zalicza Daisy. Dziewczyna pragnie nauczyć się jak prowadzić auto i zyskać prawo jazdy. Jest to dość doniosłe wydarzenie w życiu każdego człowieka, a bohaterka jest zdeterminowana, by dopiąć swego. Żaden wywołany karambol nie powstrzyma jej zapędów! Uroczo ogląda się jej wysiłki i zawały serca kolejnych instruktorów jazdy. Nie mogę doczekać się, kiedy Daisy zaproponuje podwózkę swoim przyjaciółkom.
Giant Days tom 12 to przyjemna lektura dająca odpowiednią dawkę humoru i emocji. Nie jestem do końca zadowolona z wątku Niny i mam nadzieję, że powróci on w kolejnym albumie. Mam przeczucie, że Ed jest pisany Esther, więc musi rozstać się w dramatyczny sposób ze swoją australijską ukochaną. Cały album mocno skupiał się na Susan i na tym, jak postrzega ona samą siebie. Z jednej strony chce być groźna i trochę nieokrzesana, a z drugiej martwi się, że nie jest dostatecznie dobra w oczach rodziny ukochanego. Ta niepewność pokazuje, że pod grubą skórą bohaterka ma delikatne serduszko.
Zobacz recenzję trzynastego tomu Giant Days >>>>
Giant Days tom 12 – Wypijmy za to!
Scenariusz: John Allison
Rysunki: Max Sarin
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Liczba stron: 112
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Cena okładkowa: 56,90 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)