W alternatywnej rzeczywistości, w której nie już ma dobrotliwego Charlesa Xaviera, nie dzieje się dobrze. Magneto został schwytany, ale jego X-Men nie poddadzą się i spróbują doprowadzić dzieło mentora do końca. Jakie mają szanse z przewyższającymi siłami wroga? Walka dobra i zła musi się w końcu skończyć, bo era Apocalypse’a nie może trwać wiecznie. Czas na wielki finał serii!
Małe zespoły wysłane do niemożliwych zadań zaskakujące dobrze sobie z nimi poradziły. Większość zmierza do posiadłości Xaviera, aby zameldować wykonanie zadania. Niestety po dawnej kryjówce nie został kamień na kamieniu i nigdzie nie widać ani Magneto, ani jego syna. Będąc pozbawionymi domu i przywódcy X-Men nie mają wielkiego wyboru: muszą przenieść walkę na teren wroga. Mutanci zaatakują gniazdo węży, wiedząc, że to ostatnia szansa na wygranie tej wojny.
Ludzkość jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa
W obliczu straszliwych czynów Apocalypse’a Rada Ludzkości wdraża w życie plan totalnego zniszczenia. W obawie przed tym, co może spotkać resztę homo sapiens, decydują się oni zrzucić bomby atomowe na terenach Stanów Zjednoczonych. Takiego ataku nie przeżyje większość mieszkańców tych terenów, a promieniowanie nie sprawdza, czy ktoś jest dobry, czy zły. Jest jeszcze jednak kilka osób próbujących uratować nieszczęśników więzionych przez Beasta i ocalić ich przed niechybną zgubą. W tym kontekście w końcu poznajemy przeszłość Nate’a i pochodzenie jego potężnych mocy. Chłopak spróbuje pomóc w akcji ratunkowej.
Zobacz recenzję trzeciej księgi Ery Apocalypse’a >>>>
W finałowych walkach najlepiej widać, jak mocno przemyślano poszczególne wątki. Tutaj faktycznie wszystkie „małe” zadania spinają się w ostatecznym planie przywrócenia poprawnej rzeczywistości. Jest magiczny kamień z kosmosu, który jednak potrzebuje aż dwóch mutantek, aby faktycznie ocalić sytuację. Oczywiście po obie ważne postaci wysłano wcześniej drużynę X-Men. Dopiero teraz możemy w pełni zrozumieć wagę poszczególnych zadań i ich cel w ratowaniu świata. Do tego w końcu postaci „niezdecydowane” muszą obrać jakąś stronę. W chwilach największej z prób prawdziwy charakter wychodzi na światło dzienne.
Era Apocalypse’a księga czwarta nie jest prostym zakończeniem serii, ale jej ukoronowaniem. Chociaż nie wszystkie wątki były porównywalnie ciekawe (patrzę tutaj na nudnego Gambita), to jednak na końcu każdy z nich był potrzebny. Bardzo fajnie widzieć większość postaci w jednym miejscu, kiedy po wykonaniu zadania w swoich seriach muszą w końcu się spotkać z innymi X-Men. Całe wydarzenie było kultowe już kiedy wychodziło ponad 2 dekady temu, ale nie postarzało się źle. Oczywiście sposób rysowania, czy pompatyczne dialogi trącą myszką, ale nie uniemożliwiają cieszenia się opowieścią. Jeżeli stylistyka lat 90’ nie jest dla was problemem, to powinniście sprawdzić ten kawał komiksowej historii.
Era Apocalypse’a księga czwarta
Tłumaczenie: Marvel Arek Wróblewski
Liczba stron: 256
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 139,00 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)