Skłamałbym, pisząc, że Elektra to jedna z tych postaci, które darze sympatią. Traktują ją bardziej jako dodatek do komiksów o Daredevilu, niż kogoś wartego uwagi. Często na drugim planie, teraz ma możliwość zagrać pierwsze skrzypce. Elektra Czerń Biel i Krew to kolejny trójkolorowy zbiorek (po Carnage’u, Moon Knightcie i Deadpoolu), za który się zabieram. Czy skłonił mnie do przemyśleń na temat (byłej?) członkini Dłoni? Zapraszam do lektury.
Na album oczywiście składają się zeszyty, a każdy z nich to zamknięta, krótka opowieść. Elektra ma historie umierania i bycia wskrzeszaną, więc scenarzyści śmiało wrzucają ją w różne (czasami śmiertelne) niebezpieczne sytuacje. Pierwsza fragment, w którym walczy ze stanem wampirów gdzieś pośrodku niczego, jest zaskakująco dziwny. Cała narracja o tym, że zostaje ugryziona, dziwnie nie pasuje mi do tej postaci. Ona miała być morderczynią z dziwnej organizacji terrorystycznej, dlaczego nagle mierzy się z legendarnymi postaciami?
Dalej niestety nie jest wiele lepiej
Jako że nie mam dużej wiedzy o Elektrze, to liczyłam na otrzymanie esencji postaci w pigułce. Po lekturze nie wiem, co jest istotne w bohaterce, poza chęcią zabijania. Niby jest morderczynią, którą można wynająć, ale nie tyka kobiet i dzieci. Chyba że akurat postanowi zabić niewiastę, ale to i tak się z tego wycofa w ostatnim momencie. Zadaje się z Daredevilem, ale robi interesy z Fiskiem – kim jest ta bohaterka? Widzę spory brak konsekwencji w jej wyborach życiowych.
Rysunkowo tom jest bardzo różnorodny. Najbardziej rzucił mi się w oczy Paul Azaceta, bo poszczególne jego kadry można by powiesić na ścianie, jako pop-artowe obrazy (szkoda, że fabularnie historia nie ma sensu, ale nie można mieć wszystkiego). Wyróżnia się także dzieło Roda Reisa, przez ciekawą narrację historii. Sceny wyglądają, jak z filmu detektywistycznego, a bohaterowie nie rozmawiają przy użyciu dymków, tylko tekstów zamieszonych u dołu kadru. Zabieg ten potęguje wrażenie „filmowości”, przez przywodzenie na myśl napisów wyświetlanych na ekranie.
Elektra Czerń Biel i Krew zawiodła moje oczekiwania, które i tak nie były zbyt wysokie. Chciałam w końcu poznać lepiej postać, o której nie wiem za wiele. Skacząc z jednej opowieści na drugą, nie widziałam wielu elementów wspólnych. Nie czuję się również zachęcona, aby zgłębiać losy panny Natchios. Wiedziałam, że ma znaczące powiązania z Dłonią i była przez nich trenowana, ale tutaj ten istotny aspekt jej przeszłości zostaje zepchnięty do minimum. Jak na razie jest to najsłabszy tom serii i mam nadzieję, że Wolverine, który jeszcze na mnie czeka, nie przebije tego poziomu nudy.
Elektra Czerń Biel i Krew
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 152
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 75,00 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)