Po dość słabej Elektrze w końcu sięgnęłam po ostatnią trój-kolorową serię leżącą na mojej kupce wstydu. Tym razem przyszła pora na ulubionego rosomaka, każdego fana Marvela. Wolverine ma tak bujną historię, że z jego opowieściami można powędrować dosłownie wszędzie. Był samotnikiem, grał zespołowo, robił rzeczy dobre, ale i paskudne. Scenarzystów ogranicza tylko ich wyobraźnia! Czy użyli jej z głową? Zapraszam do recenzji!
Historia otwierająca tom przypomina nam skąd wywodzi się Wolverine. Nazywany często zwierzęciem, czy potworem sam tym mianem określa swoich stwórców. Jest to dobra opowieść na początek lektury, bo niejako uzasadnia, dlaczego bohater jest, jaki jest: został precyzyjnie zaprojektowany. Kolejne opowieści to już konkretne misje i przygody Logana. Czasami zakłada swój strój z czasów Uncanny X-Force, kiedy innym razem ma na sobie jedynie kurtkę z logo X-Men. Historie wyciągnięto z różnych czasów długiego życia mężczyzny. Nie może również zabraknąć specjalnego segmentu w Japonii, bo przecież tam także przeżył kawał czasu.
Czerwony deszcz zrasza strony
Czerwień użyta w albumie perfekcyjnie pasuje do głównego bohatera! Logan podczas swoich eskapad atakuje i zostawia krwawą jatkę, albo sam zostaje nieźle pokiereszowany. Tak czy siak, wszechobecna jucha i organy latające w powietrzu są dość naturalnym otoczeniem mężczyzny. Każda z jego historii przedstawionych w tomie nacechowana była brutalnością i krwią. Zabrakło mi czegoś spokojniejszego, ukazującego Logana jako człowieka. Oczywiście, jego motywacja jest zazwyczaj dobra i szlachetna, ale zawsze idzie za nią walka. Dlaczego nie dać mu możliwości rozmowy z kimś, czy załatwienia sprawy polubownie?
Kiedy każdy z tomów z cyklu Czerń, Biel i Krew miał jakieś wielkie nazwiska, tak tym razem żadne nie rzuciło mi się w oczy. Niemniej jedna historia wybija się graficznie nad inne. Ilustracje Khary’ego Randolpha to czysta przyjemność dla oka i miłe urozmaicenie tomu. Ukazuje walkę pomiędzy tytułowym bohaterem a samą Mystique. Rysownik bawi się trzema kolorami i… włosami przeciwniczki Logana. Przez uchwycenie, jak naturalnie zachowuje się czupryna Mystique dynamika scen jest niesamowita.
Wolverine Czerń Biel i Krew to komiks lepszy od poprzedniego, jaki recenzowałam, ale nie idealny. Większość scenarzystów skupiła się na zaledwie jednym aspekcie Logana: jego dzikiej, zwierzęcej naturze. Czuję, że nie jest to uczciwe względem tej postaci i zasługuje ona na znacznie więcej. Wolverine to oczywiście świetnie wyszkolony wojownik, ale także człowiek skrywający bardzo miękkie serce. Niestety wątek ten został zupełnie zaniedbany na korzyść spektakularnej jatki. Jeżeli szukacie przyjemnego, ale i mało ambitnego akcyjniaka, to możecie sięgnąć po tę pozycję. Fani Wolverine’a mogą jednak czuć się rozczarowani kolejną nawalanką z jego udziałem.
Wolverine Czerń Biel i Krew
Scenariusz: Gerry Duggan, Matthew Rosenberg, Declan Shalvey, Vita Ayala, Saladin Ahmed, Chris Claremont, John Ridley, Donny Cates, Jed Mackay, Kelly Thompson, Ed Brisson, Steven S. Deknight
Rysunki: Steve Epting, Andy Kubert, Joshua Cassara, Declan Shalvey, Greg Land, Jay Leisten, Kev Walker, Salvador Larroca, Jorge Fornés, Chris Bachalo, Jesús Saíz, Khary Randolph, Leonard Kirk, Paulo Siqueira, Oren Junior
Kolory: Frank Martin, Guru-Efx, Frank D’Armata, Andres Mossa
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 152
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 65 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)