Dom Szeptów już od pierwszego tomu po prostu mnie nie kupił. Przegadana fabuła i dziwne bóstwa nie były w moim stylu. Drugi album był już jednak lepszy, więc zdecydowałam się przeczytać finałowy. Jak już tak daleko zabrnęłam, to warto sprawdzić, jak zakończy się opowieść o Erzulie. Zwłaszcza że jeden z jej mężów dokonał żywota w dramatycznych okolicznościach.
Tom otwiera historia o kobiecie, która otrzymuje bardzo dziwnego chowańca. Stworzenie wydaje się połączone ze stanem emocjonalnym bohaterki, a ten nie jest zbyt dobry. Wykorzystywana i poniżana przez partnera, z jakiegoś powodu cały czas stara się zasłużyć na jego miłość. Magiczna istota może pomóc jej w zrozumieniu, ile gniewu ukrywa pod spokojną fasadą oddanej żony. Tutaj bogowie są zaledwie tłem, bardziej obserwatorami, niż uczestnikami, więc historie czyta się bardzo dobrze.
Bo dobrym wrażeniu pozostaje jedynie posmak goryczy
Erzulie po stracie jednego ukochanego otrzymuje metafizyczne papiery rozwodowe od dwóch kolejnych. Odbierają kobiecie istotną część jej mocy, a jakaś dodatkowa tajemnicza siła miesza się do spraw jej wyznawców. Ta historia przeplata się ze znacznie bardziej interesującą: dramatem Poquity, którą adopcyjni rodzice traktują gorzej, jak służącą. Dziewczyna jest ich własności i nie ma lekko, ale pomimo tego stara się pomóc biednemu bezpańskiemu kotu. Wkrótce okaże się, że stworzenie nie jest jedynie zapchlonym zwierzakiem.
To mogła być satysfakcjonująca opowieść o zemście, albo przynajmniej sprawiedliwości. Przybrani rodzice Poquity zasłużyli na wszystko, co najgorsze. Niestety wątek skręca za mocno w aspekty magii, a zupełnie po macoszemu traktuje te przyziemne. Bohaterka idzie przenocować do opuszczonego przed laty obozu dla uchodźców. Oczywiście zbiegiem okoliczności znajduje tam dokumenty wyjaśniające jej pochodzenie i grzechy, których dopuszczali się jej „rodzice” w tym opuszczonym przez Boga miejscu. Dodajmy do tego postać chłopaka, którego Poquita poznaje w dramatycznych okolicznościach. Jest on pierwszą osobą okazującą jej sympatię, więc oczywiście w dwóch kadrach rodzi się uczucie. Postać z ciekawej robi się jednowymiarowa niczym kartka papieru.
Dom Szeptów tom 3 nie jest niestety dobrym komiksem. Postaci magiczne są średnio interesujące, a te ludzkie sprowadzono do tła w wielkich rozgrywkach bogów. Zdecydowanie wolę odwrotną proporcję. Tym bardziej czułam się rozczarowana, kiedy dobrze zapowiadający się soczysty wątek dostał byle jakie rozwinięcie. Do tego większość bohaterów ma maksymalnie jedną cechę osobowości, ale niestety są i tacy z mniejszą ilością charyzmy. Mężowie Erzulie to właściwie jedna, nie za bardzo rozgarnięta osoba, Koryntczyk zachowuje się zupełnie, jak nie on, a nawet na chwile wpada Constantine, który nie wnosi absolutnie nic. Ta kaszanka nie powinna być opatrzoną nazwą „Sandman uniwersum”.
Dom Szeptów tom 3 – Obserwatorzy
Scenarzysta: Nalo Hopkinson, Dan Watters
Ilustrator: Dominike „Domo” Stanton
Tłumacz: Paulina Braiter
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 248
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 99,99 zł
Receznowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)