Wakacyjna praca u rodziców może jawić się nastolatkowi jak najnudniejsza rzecz pod słońcem. Nie inaczej jest w rodzinie Graysonów. Podróż z cyrkiem, wciąż te same akrobacje i coraz skromniejsza publiczność na widowni. Cyrk Haly’ego czasy świetności ma za sobą i nie jest atrakcyjnym miejscem pracy dla młodego chłopaka.
Sytuacji nie polepsza tytułowe Zaginione Wesołe Miasteczko, które rozbija się tuż koło cyrku i codziennie gromadzi rzesze odwiedzających. Atrakcje w nim zgromadzone przyćmiewają te z przybytku Haly’ego i dobijają konkurenta. Dick postanawia sprawdzić cuda z wesołego miasteczka i szybko ulega czarowi temu miejsca. Tym bardziej że poznaje Lucianę – młodą magiczkę władającą niezwykłymi mocami. Czy to jeszcze kuglarskie sztuczki, czy już prawdziwa magia? Jakie sekrety skrywa dziewczyna?
Konflikt dorosłych oglądany oczyma nastolatka
Pomiędzy cyrkiem a wesołym miasteczkiem dochodzi do otwartej wrogości. Współpracownicy Graysonów wprost oskarżają konkurentów o rozbicie się w zbyt bliskim sąsiedztwie. Dick znajdzie się w nieciekawym położeniu: pomiędzy ludźmi, których zna całe życie, a nowymi fascynującymi znajomymi. Jak każdy nastolatek i ten nie docenia swoich nudnych bliskich, i jak każdy nastolatek w kilku aspektach swojego buntu będzie miał rację. Mało co tak boli dorosłą osobę, jak niewygodna prawda wykrzyczana przez dzieciaka.
Za rysunki w komiksie odpowiadała Sas Milledge i jej rysunki są bardzo miłe dla oka. Uczucia postaci ładnie malują się w ich wielkich oczach, a kadry wcale nie ograniczają rysunków. Często zdarza się, że jakaś część bohatera wychodzi poza komiksową ramkę. Dużo bardziej uwagę przykuwają jednak kolory. W tomie użyto bardzo mało barw. Początek komiksu jest niebieski, cyrk wydaje się przez to zwyczajny i chłodny. Kiedy jesteśmy już przyzwyczajeni do tego koloru i przyjmujemy, że cały tom będzie w nim utrzymany, to przenosimy się do wesołego miasteczka. Jest ono rysowane w żółciach i pomarańczach, przez co wydaje się bardziej atrakcyjne i żywsze. Oddaje to bardzo dobrze kontrast pomiędzy dwoma miejscami i pasuje do historii.
Zaginione Wesołe Miasteczko ma dwa istotne wątki: Graysona oddalającego się od swoich bliskich, aby poszukać własnej drogi i tytułowy przybytek mający jakąś mroczną tajemnicę. Podczas lektury miałam wrażenie, że scenarzysta próbuje złapać dwie sroki za ogon, więc żaden z wątków nie rozwija się odpowiednio, a raczej skaczą od jednego punktu do drugiego. Osoby dorosłe nie są najbystrzejsze, mówiąc delikatnie, więc bunt młodego Graysona jest nie tylko akceptowalny, a nawet wymagany. To, że cyrk stanowią jego znajomi i przyjaciele właściwie sobie dopowiedziałam, aby historia miała sens. W rzeczywistości Dick rozmawia jedynie ze swoimi rodzicami i jedną przyjaciółką. Na rozwinięcie tego nie było miejsca, bo przecież trzeba pędzić z historią Luciany. Sprawia to, że pozycję nazwałabym w najlepszym przypadku „sympatyczną”, ale nie „godną polecenia”.
Zobacz recenzje innych komiksów z cyklu DC Powieść graficzna 13+ >>>>
Zaginione Wesołe Miasteczko – Opowieść o Dicku Graysonie
Scenariusz: Michael Moreci
Rysunki: Sas Milledge
Przekład: Alicja Laskowska
Oprawa: miękka
Objętość: 192 strony
Format: 150×230
Cena: 39,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)