Kiedy słyszę X-Force to widzę przed oczami serię Uncanny X-Force. Była to mroczna opowieść o mutantach wykonujących misję, jakich nie chciał nikt inny. Zabijanie, aby ocalić świat i dużo szarych pól moralności. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy otworzyłam X-Statix tom 1 i odkryłam, że zespół, o jakim czytam… nazywa się X-Force.
Na nazwie podobieństwa jednak się kończą. Grupa nie ma w swoim składzie żadnego znanego mutanta, a wydaje się zbieraniną dość przypadkowych osób. Jest to jednak tylko złudzenie! W rzeczywistości każdy członek został wybrany przez ludzi sponsorujących działanie drużyny i liczących, że przyniesie ona zyski. Razem z X-Force zawsze jest kamera rejestrująca nie tylko ich superbohaterskie zmagania, ale również dramy rozgrywające się w zespole. Dzięki emitowanemu materiałowi mutanci są prawdziwymi celebrytami. Mają swoje gadżety, zabawki, a prasa brukowa zabija się o nowe ploteczki z ich życia.
Niezwykła drużyna herosów
Przez całkowitą komercjalizację ich działań łatwo domyślić się, że misje, jakie dostaje drużyna, nie są czysto altruistyczne. X-Force istnieje, by zarabiać, musi również podtrzymać swój wizerunek, a także interesować publikę. Nie ma miejsca na sentymenty, a nikomu z mocodawców nie przeszkadza jedna, czy dwie śmierci podczas misji. To nawet dobre dla sprzedaży gadżetów związanych z postacią! Niemniej nie oznacza to, że herosi są tak samo zepsuci, jak ich dział PR. Co prawda niektórzy dołączyli tylko ze względu na sławę, ale wspólne, dość ekstremalne przeżycia potrafią zmienić ludzi.
Fabuła skupia się najmocniej na dwóch bohaterach. Guy jest nowoprzybyłym członkiem o dobrym sercu i poczuciu sprawiedliwości. Ma nadzieję, że w X-Force zrobi coś ważnego dla świata. Obok niego jest Edie – weteranka drużyny przesiąknięta życiem celebrytki. Jej największą obawą jest bycie odstawioną na boczny tor – to byłoby fatalne dla kariery! Ta para będąca na tak różnych biegunach może wzajemnie sobie pomóc.
Rysunki w tomie są po prostu prześliczne. Za oprawę graficzną odpowiadał w większości Michael Allred. Cały komiks wygląda pop-artowo i kojarzy mi się z estetyką sprzed wielu dekad. Na jeden zeszyt wpada sam Darwyn Cooke i zachwyca nie mniej niż zwykle. Kiedy będę wspominać ten album, przed oczami staną mi kolorowe i wyraziste rysunki, bo nie da się przejść obok nich obojętnie.
X-Statix to bardzo ciekawa i niezwykła historia. Niektóre postaci trudno polubić na początku, ale na skutek różnych wydarzeń przechodzą przemianę. Bohaterowie nie są statycznymi posągami, ale jednostkami skłonnymi do refleksji. Aspekt bycia celebrytami w tym negatywnym, telewizyjnym podejściu dodaje opowieści świeżości. O takiej drużynie mutantów nigdy nie czytałam!
Sprawdź recenzję drugiego tomu X-Statix >>>>
X-Statix tom 1 – Sławni i Martwi
Scenariusz: Peter Milligan
Rysunki: Michael Allred, Darwyn Cooke, Duncan Fegredo
Tłumaczenie: Marvel Arek Wróblewski
Liczba stron: 360
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 179,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)