Wolverine: Trzy miesiące do śmierci tom 1

Wolverine nigdy nie miał łatwego życia, a pozbawiony czynnika gojącego nie ma zbyt dużych szans na przetrwanie. Zresztą sam podtytuł serii dość dobitnie to sugeruje. Jednak cały czas mowa o Loganie – morderczym i niebezpiecznym mężczyźnie, który nie zaszyje się w rezydencji X-Men w obawie przed śmiercią, tylko uwikła w skomplikowaną intrygę.

Wolverine: Trzy miesiące do śmierci tom 1 okładkaLogan dołącza do drużyny najemników pracującej w ramach organizacji przestępczej. Będzie tam zmuszony do pobrudzenia sobie rąk i pazurów, wykonując zadania, jakie nie przystają (byłemu) superbohaterowi.  Po scenach, które dyskwalifikują Wolverine’a jako pozytywną postać przyjdzie pora na opowiedzenie wydarzeń, bezpośrednio je poprzedzających. W całym tomie przeplata się bowiem przeszłość i teraźniejszość. Możemy prześledzić, jak Logan zraża do siebie wszystkich przyjaciół i wchodzi w układ z pewną dużą organizacją pilnującą porządku w świecie Marvela. Nie zabraknie także rozdarcia bohatera pomiędzy sympatią do nowej drużyny a koniecznością ukrywania przed nimi kilku istotnych faktów. Niestety więź między członkami zespołu, a Wolverinem budowana jest na siłę. Jego „związek” z Pinch po prostu jest – scenarzysta nie informuje, jak ta dwójka się zeszła, tylko raczy nas scenami, gdzie rozmawiają w łóżku i się całują. Poza wspomnianą kobietą w drużynie jest Fuel (o którym jednak nic więcej nie da się powiedzieć) oraz wytatuowany Lost Boy. Logan, aby się z nim zaprzyjaźnić, robi sobie tatuaż, a nas czeka prawdopodobnie najdziwniejsza sekwencja związana z tym aktem, jaką można zobaczyć w komiksie. Aż 8 stron poświęcono na wątek wyboru tatuażu i robienia go. Po tych niesamowicie nic niewnoszących chwilach bohater pokazał nową ozdobę Thorowi, licząc, że ten go nie pobije, ponieważ zrozumie symbolikę, jaka kryje się za malunkiem na skórze. Bóg piorunów twierdzi, że „nie rozumie” i tym samym trafnie podsumowuje całą tę sytuację.

Album ma kilku rysowników, jednak najlepiej prezentują się prace Ryana Stegmana. W odróżnieniu od Gerarda Sandovala rysuje postaci proporcjonalnie i nie daje Wolverine’owi wielkich małpich rąk. Imponujące bicepsy imponującymi bicepsami, ale nawet umięśnienie bohaterów powinno mieć pewne granice. Jeżeli zaczynasz zastanawiać się przy lekturze, czy bohater nie miał przodków wśród goryli, to jest to sygnał, że zostały one przekroczone.

Wolverine: Trzy miesiące do śmierci tom 1 przykładowa strona

Trzy miesiące do śmierci zaczyna się interesująco, ale zbyt szybko motywy Wolverine’a stojące za jego działaniami, stają się oczywiste. Zamiast rozwijać intrygę, Cornell tłumaczy ją, nie dodając żadnych nowych elementów. Zabrakło także lepszego przedstawienia postaci, ich cech i relacji. Początek drogi Wolverine’a na cmentarz sprawił, że nie mam ochoty towarzyszyć mu w dalszej wędrówce. Życzę szczęścia i przyzwoitego pochówku.

Wolverine: Trzy miesiące do śmierci tom 1

Scenariusz: Paul Cornell
Rysunki: Ryan Stegman, Gerardo Sandoval
Wydawca: Egmont
Przekład: Sebastian Smolarek
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Objętość: 156 stron
Format: 167×255
Papier: kreda
Druk: kolor
ISBN: 978-83-281-1946-8
Cena: 39,99 zł

Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)

Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com