W dwunastym albumie Witch zamknęliśmy dość przeciętną historię Tesli i ragorlangów. Dość jasne było, że czeka na nas zupełnie nowa przygoda. Miałam jednak nadzieję, że będzie lepiej poprowadzona i bardziej wciągająca. Czy tak się stało? Zapraszam do zapoznania się z recenzją!
Nie każdy złoczyńca wyłania się z mroku z przygotowanym przemówieniem. Są tacy, którzy latami gromadzą energię i knują, zupełnie nie rzucając się w oczy. Taka właśnie jest zagadkowa Mroczna Matka. Od wieków uwięziona i zapomniana, w końcu zaczyna wprawiać w ruch swój nikczemny plan. Atakuje podstępnie i metodycznie uderzając zarówno w czarodziejki, jak i sam Kondrakar. Jest na tyle przebiegła, że bardzo długo nikt nawet tego nie zauważył. Odparcie przeciwniczki będzie nie lada wyzwaniem!
Co nowego u dziewczyn?
Największą zmianą jest wzmocnienie ich magii. Umiały kontrolować swoje moce całkiem dobrze, lecz nowe są dużo bardziej niesforne. Wiąże się to także ze znaczącym zwiększeniem możliwości dziewczyn. Odblokowanie ich w pełni nie będzie jednak proste, bo stanie się dość osobistą podróżą. Bohaterki zostaną zmuszone do trudnych wyborów, czy zmierzeniem się z własną przeszłością. Trochę mnie zaskoczyło takie dodawanie historii do mocno ukształtowanych postaci i mam w związku z tym mieszane uczucia. Pojawiają się postacie byłego ukochanego, czy najlepszej przyjaciółki i komiks sugeruje, że oni istnieli od zawsze. A są tylko narzędziem narracyjnym popychającym bohaterki do odblokowania pełnego potencjału. I niestety jest jeszcze Matt.
Non stop zmienia się koncepcja roli ukochanego Will w całej opowieści. Zaczynał jako miłość strażniczki, potem ją wspierał, następnie został porwany, aby po uwolnieniu i tak zniknąć w trasie koncertowej. To teraz wraca i pełni jeszcze inną funkcję, która w ogóle do niego nie pasuje. Do tego całkowicie odcina się od Will, ignorując jej uczucia. Ale nie tylko on to robi! Przyjaciółki obserwujące całą sytuację nie kłopoczą się, aby wesprzeć koleżankę. Przez to wszystkie wątki z Mattem czyta się bardzo niekomfortowo. Nie rozumiem jego zachowania i nie wiem, dlaczego wszyscy je ignorują. Łudzę się jeszcze, że następny album co nieco wyjaśni.
Witch tom 13 to komiks trudny w ocenie. Z jednej strony stara się zrobić coś nowego, odświeżając wygląd i zdolności czarodziejek, ale z drugiej nadmiernie ingeruje w ich historie. Może wypadałoby to lepiej, gdybyśmy nie pędzili od jednej do drugiej. Najbardziej jaskrawy jest tu przykład Taranee, która poznała prawdę o swoim pochodzeniu. Z łatwością mogę sobie wyobrazić, jak trudne to może być dla nastoletniej dziewczyny. Strażniczka ognia ma najwyraźniej psychikę ze stali, bo w kilka chwil przechodzi nad wszystkim do porządku dziennego.
Witch tom 13
Scenarzysta: Alessandro Ferrari, Augusto Macchetto
Ilustrator: ilustratorzy Różni
Tłumacz: Joanna Szabunio
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 348
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 109,99 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)