Członkowie X-Men to mutanci, którzy co do zasady nie zabijają swoich przeciwników. Niektóre jednak zadania, od których zależą losy świata, wymagają przekroczenia pewnych granic i są moralnie wątpliwe. Kto powinien się ich podjąć? Oczywiście X-Force, czyli zespół złożony z jednostek niemających problemów robić tego, co konieczne.
Do drużyny dowodzonej przez Wolverine’a należą Archangel, Deadpool, Fantomex i Psylocke. Każde z nich ma mroczną przeszłość i kilka trupów w szafie (okej, pyskaty najemnik może trochę więcej niż „kilka”). Pierwszym przedstawionym w tomie zadaniem zespołu jest wyeliminowanie Apocalypse’a, którego istnienie zagraża całej ludzkości. Misja jest wyjątkowo niebezpieczna, nie tylko ze względu na lokalizację i potencjał przeciwnika, ale także dlatego, że pilnuje go czwórka potężnych mutantów. Następna opowieść zatytułowana Reavengers to krótka historia o Lady Deathstrike. Kobieta pragnie zemsty na Loganie i nie cofnie się przed niczym, aby boleśnie go skrzywdzić. Ostatnia część albumu to Nacja Deathloków, gdzie bohaterom przyjdzie się mierzyć z grupą zombie-cyborgów z innej linii czasowej. Tu na pierwszy plan wysunie się najmniej popularna postać z zespołu, czyli Fantomex, gdyż to on ma w posiadaniu przedmiot, po jaki przybyli zabójcy.
To, co wyróżnia X-Force od innych zespołów superbohaterów, to relacje panujące w drużynie.
Podczas lektury nie sposób pozbyć się wrażenia, że bohaterowie nie do końca sobie ufają, a część nawet się nie lubi. Jak trafnie ujął to Fantomex: „Nie ma w tym wesołego klimatu przygody. Żadnego poczucia koleżeństwa, które łagodziłoby napięcie. To nie są X-Men”. W tomie przedstawiono co prawda „związek” Archangela i Psylocke, ale na próżno szukać w nim znanych z romansideł wątków miłosnych. Ich rozmowy kręcą się głównie wokół misji i obaw, czy Warrenowi uda się utrzymać kontrolę nad swoją drugą osobowością. Więcej chemii znajdziecie w chińskiej zupce niż pomiędzy tą dwójką. Postacią, która najbardziej zapadła mi w pamięć i pozytywnie zaskoczyła był Deadpool. Chociaż na pierwszy rzut oka jest on starym dobrym Wadem rzucającym nieśmieszne dowcipy i gadającym zdecydowanie za dużo, to jednak czyny, jakich zespół musiał się dopuścić ciążą mu na sercu. Zupełnie nieoczekiwanie stał się najbardziej ludzką postacią pośród grupy herosów.
Tom ilustrowało aż czterech rysowników, jednak dwie najdłuższe historie rysowali kolejno: Jerome Opena i Esad Ribić. Pierwszy z nich w ciekawy sposób bawił się krótkimi, cienkimi kreskami – wprowadzając je obok cieniowania, sprawił, że kadry wyglądają na brudniejsze i ciemniejsze co pasuje do opowiadanej historii. Niestety wszyscy rysownicy jak jeden mąż cierpią na paskudną przypadłość, która od dłuższego czasu nawiedza komiks amerykański: maksymalne upraszczanie tła, albo co nagminne w przypadku Ribića zupełne jego pomijanie. Postaci stoją i mówią na białym lub czarnym prostokącie, co nieco obniża radość z lektury.
Na koniec warto wspomnieć kilka słów o wydaniu albumu.
Różni się on formatem od klasycznych tomów – jest w wersji powiększonej 180×275 mm. Na grzbiecie widać część panoramy, którą jednak przyjdzie mi ocenić dopiero przy kolejnych albumach, ponieważ wtedy okaże się, czy udało się zgrać rysunek, bez żadnego bolącego w oczy przesunięcia. W środku tomu poza komiksem znajdują się opisy wydarzeń i postaci, które pomogą czytelnikowi zapoznać się z bohaterami. Sprawia to także, że po omawianą pozycję mogą sięgnąć także ci, którzy nie śledzili poprzednich przygód mutantów.
Uncanny X-Force: Sposób na Apocalypse’a to pozycja obowiązkowa dla fanów X-Men, ale także ciekawa historia dla tych, którzy nie są zaznajomieni z opowieściami o mutantach. Scenarzyście udało się przedstawić dość abstrakcyjne i szalone opowieści w sposób mroczny i poważny. Nie udało się uniknąć pewnych potknięć fabularnych (np. złoczyńca odcina Archangelowi skrzydło, które w dalszej części historii cudownie jest na swoim miejscu), ale akcja gna tak szybko, że trudno skupić się na nich dłużej niż 30 sekund. Komiks jest bardzo przyjemną lekturą o grupie bohaterów mordujących złych ludzi – w sam raz na długi, zimny wieczór, jakich ostatnio mamy pod dostatkiem.
Zobacz recenzję drugiego tomu X-Force>>>>
Uncanny X-Force tom 1: Sposób na Apocalypse’a
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Jerome Opena, Leonardo Manco, Esad Ribić i Rafael Albuquerque
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Mucha Comics
Liczba stron: 224
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN 978-83-61319-97-9
Wydanie pierwsze
Cena okładkowa: 79,00 zł
Premiera: 20 września 2017
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)
Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com