W poprzednim tomie Ultimate Spider-Man Peter musiał mierzyć się z zupełnie nowym rodzajem przeciwnika: siłą natury (nawet jeśli kataklizm był wywołany sztucznie przez Magneto). Nowy Jork znalazł się pod powierzchnią wody, a szukanie ocalałych stało się priorytetem każdego superbohatera. Ogrom cierpienia musiał odbić się na psychice nawet najodważniejszych herosów. Miasto przeżyło chwile grozy, ale na szczęście udało się je odbudować. Wskakujemy w historię po kilku miesiącach od wydarzeń z jedenastego albumu. Co się zmieniło przez ten czas? Wiele.
Ostatnimi czasy związek Petera i MJ w końcu osiągnął stabilizację. Para dogadywała się bardzo dobrze i godziła podwójne życie chłopaka z codziennością. Niestety to już przeszłość. Nie dowiemy się, co się wydarzyło, ale Peter nie jest już z rudzielcem ze swojej klasy, tylko umawia się z… Gwen Stacy. Oczywiście w tle przewija się także Kitty patrząca na chłopaka z mieszaniną uczucia i urazy. Zupełnie nie rozumiem skąd ta nagła zmiana i niestety album tego nie tłumaczy. Oczywiście MJ cały czas czuje coś do swojego byłego, co jeszcze bardziej potęguje bezsens tej sytuacji, zwłaszcza że to ona zakończyła tę relację.
A co poza nastoletnimi czworokątami miłosnymi?
Po katastrofie w Nowym Jorku podejrzliwość wobec mutantów wychodzi od najwyższych władz Stanów Zjednoczonych i rozlewa się po społeczeństwie. Kitty chce po prostu spokojnie chodzić do szkoły, ale sam fakt bycia mutantką prowokuje coraz to nowych agresorów. Tymczasem Spider-Man zaklasyfikowany przez społeczeństwo jako „nie-mutant” cieszy się przychylnością mieszkańców miasta, a nawet policji. Próby pojmania nieuchwytnego Mysterio są łatwiejsze, kiedy nikt z organów ścigania nie otwiera ognia.
Kiedy Peter pomaga jak umie, jego ciocia również nie siedzi bezczynnie. Na skutek pewnych zawirowań pod jej dachem pojawiają się coraz to nowe jednostki obdarzone mocami. Nastoletni herosi szukają miejsca, które mogliby nazwać domem, a ciocia May przyjmuje ich z otwartymi ramionami. Grupa nastolatków w okresie dojrzewania ratująca świat w wolnych chwilach? Co może pójść nie tak, gdy zgromadzimy ich pod jednym dachem?
Ultimate Spider-Man tom 12 to w dużej mierze nastoletnia drama. W poprzednim albumie było jej trochę mniej, więc cieszę się, że powróciliśmy na dawne tory. Nie podoba mi się kolejne przetasowanie w życiu uczuciowym Petera, ale za to inne postaci dostają swoje pięć minut. Zwłaszcza ciekawie wychodzi to z Ludzką Pochodnią, który chyba w końcu poznał kogoś, na kim mu zależy. Ciekawa jestem, jak zareaguje, kiedy odkryje, kim jest jego wybranka. Album jest przyjemną i wciągająca lekturą, chyba nikogo nie zaskoczę, jak napiszę, że czekam na kontynuację.
Ultimate Spider-Man tom 12
Scenarzysta: Brian Michael Bendis
Ilustrator: David Lafuente, Takeshi Miyazawa
Tłumacz: Marek Starosta
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 352
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 149,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)