W ostatnim tomie Pająk Jeruzalem stracił pracę. Bezpieczne miejsce, w jakim mógł pisać, chroniony prawem jako dziennikarz, jest już tylko wspomnieniem. Otwarta wojna z urzędującym prezydentem nie mogła skończyć się inaczej. Jednak tam, gdzie inni widzą porażkę, główny bohater dostrzega szansę. Prawo już go nie chroni, ale również nie ogranicza… Nie ma żadnego szefa nad głową, na którego ktokolwiek wywierałby nacisk. Czas przejść do kontrataku.
Dla Pająka nadal najważniejszą wartością pozostaje prawda. Czy jest lepszy sposób na zdyskredytowanie władzy, niż pokazanie, jak paskudnie obchodzi się ona z potrzebującymi? Chorzy psychicznie, ubodzy, nastolatki handlujące własnym ciałem: normalni ludzie odwracają wzrok i udają, że nie widzą problemu. O protagoniście serii można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest normalny. Pochyla się nad ludzkimi wrakami i pozwala im opowiedzieć swoją historię. Brutalnie punktuje władzę, która nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Nie może już tego robić na łamach Słowa, ale na szczęście pismo nie jest jedynym miejscem służącym do dzielenia się prawdą.
Pisanie staje się… proste
Atmosfera zagrożenia, od jakiej było aż gęsto pod koniec poprzedniego tomu, znika. Bohater nawet za bardzo się nie ukrywa – chodzi po mieście, wpada na obiady do fast foodów i rozmawia z mieszkańcami Miasta. Czwarty tom Transmetropolitanu jest jak głęboki wdech uspokajający serię. W albumie nie znajdziecie polityki, czy oszałamiających starć z policją. Ludzkie dramaty znowu wchodzą na pierwszy plan, co niebywale mnie ucieszyło. Funkcjonowanie świata przedstawionego w komiksie jest fascynujące, a zademonstrowanie jego wad i patologii satysfakcjonujące. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mi się polubić głównego bohatera, ale oglądanie Miasta jego oczami, to to, co najbardziej lubię w Transmetropolitanie. Ellis ma wiele szalonych pomysłów i poznawanie ich to czysta przyjemność.
Pierwszy raz miałam poczucie, że Pająk wydoroślał. Sytuacja jest bardzo poważna i nawet szalony, niepokorny dziennikarz zdaje sobie z tego sprawę. Jakby tego było mało, mężczyzna zaczyna podupadać na zdrowiu, co znacząco ogranicza czas, jaki ma na obalenie prezydenta. Ciało wyniszczone używkami zaczyna odmawiać posłuszeństwa, a będąc na tropie kolejnego ważnego tematu trudno znaleźć czas na wizytę u lekarza. Czy Pająk zbliża się do końca swojej ziemskiej wędrówki, czy to jedynie drobiazg, z którym technologia przyszłości łatwo da sobie radę?
Transmetropolitan tom 4 przypomniał mi, co urzekało na samym początku przygody: historie ludzi mających pecha zamieszkiwać miasto potworów. Chociaż akcja trochę się uspokaja, to na horyzoncie widać zagrożenie zupełnie nowego typu. Co zrobi dziennikarz, jeżeli ciało odmówi mu posłuszeństwa? A wszystko to w świetnej jak zawsze oprawie graficznej, za którą odpowiada Darick Robertson. Nic, tylko zabierać się do lektury.
Kliknij i zobacz recenzję ostatniego tomu Transmetropolitana >>>>
Transmetropolitan tom 4
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Darick Robertson
Przekład: Krzysztof Uliszewski
Data publikacji: 24.04.2019 r.
Oprawa: twarda
Objętość: 288 stron
Format: 170×260
ISBN: 978-83-281-4125-4
Cena: 89,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)