Czy pojedynczy dziennikarz może mieć realny wpływ na opinię publiczną? Czy jednym tekstem można zmienić decyzje osób zajmujących ważne miejsce w światowej polityce? Jako absolwentka dziennikarstwa bardzo chętnie się dowiem…
Pająk Jeruzalem był kiedyś słynnym dziennikarzem. Od pięciu lat jednak trzyma się na uboczu, mieszkając z dala od cywilizacji. Teraz powraca do Miasta, by ponownie zacząć pisać i walczyć o prawdę. Miejsce jego pracy jest nie do pozazdroszczenia: daleka przyszłość pełna szumu komunikacyjnego, krzykliwych pstrokatych bilbordów i reklam atakujących nawet we śnie. Pająk przyjrzy się konfliktom targającym Miasto i pisząc szczerą prawdę, zacznie trafiać do coraz szerszego grona czytelników. Jednocześnie jako postać pozostanie… trudny do scharakteryzowania. Momentami zachowuje się on jak psychopata, kiedy indziej wykazuje się niezwykłą empatią i współczuciem, aby za chwilę wypłynęło wydarzenie z jego przeszłości, które burzy całą nagromadzoną sympatią do bohatera.
Futurystyczny koszmarek
To, co jest największą wartością komiksu to bardzo ciekawy świat przedstawiony. W dalekiej przyszłości naszpikowanej nowoczesną technologią możliwości człowieka ogranicza jedynie jego wyobraźnia. Można zupełnie odbudować swoje ciało (a raczej jego młodszą, bardziej atrakcyjną wersję) albo w ogóle pozbyć się ziemskiej powłoki i zostać chmurą nanobotów. Z tymi udogodnieniami wiążą się oczywiście cywilizacyjne i obyczajowe konsekwencje: co chwila ktoś ogłasza powstanie nowej religii, mieszkańcy Miasta skupiają się głównie na swoich potrzebach (zwłaszcza seksualnych), a ogólnie dostępne narkotyki nie wpływają pozytywnie na kondycję psychiczną osób faszerujących się nimi. Właściwie co chwilę scenarzysta zaskakuje nowymi, ciekawymi pomysłami na swoją wizję dalekiej przyszłości. Poziom absurdu pewnych koncepcji połączony ze specyficznym głównym bohaterem buduje wiele zabawnych sytuacji, ale także kilka przygnębiających. Uczuciowy roller coster gwarantowany!
Zobacz recenzję drugiego tomu Transmetropolitanu>>>>
Ilustratorem albumu jest głównie Darick Robertson. Rysunki trafnie oddają charakter Miasta – pstrokate, często zapełnione po brzegi szczegółami. Drobne elementy ubrań, czy budynków skłaniają do dłuższego przyglądania się stronom. Należy tu także wspomnieć, że na kartach albumu współgrają ładne postaci i miejsca z tymi szpetnymi i odpychającymi. Mieszanka różnych elementów tworzy przygnębiający kolaż, od którego trudno oderwać wzrok.
Pierwszy tom rozbudził moją ciekawość i apetyt na więcej, chociaż nadal nie wiem jak mam odbierać głównego bohatera. Nie jest wszak ani niemoralnym degeneratem, ani rycerzem w lśniącej zbroi. Nie umieściłabym go także na samym środku tej skali – Pająk balansuje po igle swojego własnego kompasu moralnego… Zazwyczaj pisząc recenzję, lubię sklasyfikować, czy krótko scharakteryzować omawianą pozycję. Tym razem: to niemożliwe. Z jednej strony mam cięty humor i świat tak absurdalny, że aż zabawny. Z drugiej jednak potrafi być bardzo depresyjny i skłaniający do refleksji, dokąd zmierzamy jako ludzkość. Myślę, że najlepiej komiks określają słowa cytowane na okładce: „rozkosznie perwersyjny”.
Transmetropolitan tom 1
Scenariusz: Warren Ellis
Ilustracje: Darick Robertson
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328134072
Data wydania: 18 kwiecień 2018
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)
Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com