Na dziwnej wyspie pośrodku niczego doszło do morderstwa. Młoda dziewczyna padła bez życia, malując obraz. Na ostatnim dziele, jakie stworzyła, jej daleka krewniaczka trzyma w rękach zakrwawiony nóż. Po analizie czerwonej farby okazuje się, że ciecz na namalowanym ostrzu to krew. Wydaje się, że to malunek stoi za przedwczesnym zgonem nastolatki. Czy jest możliwe, aby postać z obrazu, kogoś zabiła?
Przybywamy na wyspę, jako jeden z dwójki detektywów mających rozwikłać tę niebywałą sprawę. Posiadłość, którą musimy zbadać, podzielono wyraźnie na dwie części. Jedną z nich zajmuje rodzina Fellow, a drugą Pointer. Są one ze sobą w dość specyficznych kontaktach. Młodsze pokolenie cieszy się, spędzając razem czas, podczas gdy nestorzy rodów zakładają, że to ich rodzina jest tą lepszą. Generalnie jednak wszyscy żyją ze sobą w zgodzie, a ich wielka willa ma tyle pokoi, że każdy ma swój wygodny kąt. Jako detektyw musimy przesłuchać wszystkich, pomyszkować w miejscach, gdzie żyją i odkryć, które z nich przyczyniło się do śmierci 19-letniej Freyi.
Tangle Tower to dobra zabawa na kilka godzin!
Pomimo ciężkiego tematu gra jest wyjątkowo lekka w swoim przekazie. Każda z postaci, którą przesłuchujemy, jest wyjątkowa na swój własny sposób: jedna kocha muzykę, inna naukę, a jeszcze kolejna wszelakie ptactwo. Drobne nieporozumienia między nimi są czasami absurdalnie śmieszne. Cały czas jednak w tle majaczą mniejsze i większe sekrety. Każdy ma coś do ukrycia, ale nie u każdego wiąże się to ze sprawą zabójstwa. Odsłanianie rodzinnych tajemnic to bardzo ciekawa i wciągająca zabawa.
Grę określiłabym jako „point-and-click”, bo odwiedzając kolejne lokacje, musimy szukać coraz to nowych dowodów i konfrontować je z podejrzanymi. Aby dostać się do niektórych wskazówek, trzeba zmierzyć się z logiczną minigierką. Każdy z takich fragmentów jest unikatowy, więc na monotonnie nie można narzekać. Dodatkowo bardzo ciekawa jest mechanika dedukcji. Z poszlak i słów musimy ułożyć pełne zdanie opisujące wydarzenia i pchające sprawę do przodu.
Na sam koniec nie mogę nie wspomnieć o grafice. Ładnie rysowane tła to zaledwie preludium, bo głównym daniem określiłabym postaci i ich animacje. Bohaterowie są uroczo przerysowani i cały czas ekspresyjnie gestykulują podczas rozmów. Do tego wszystkie dialogi są dubbingowane, co tylko wzmacnia imersję.
Tangle Tower to jedna z tych przyjemnych małych gierek. Przejście jej zajęło mi zaledwie kilka godzin i nie żałuję czasu, który z nią spędziłam. Świat, postaci i intryga — wszystko idealne, jeżeli lubicie rozwiązywać zagadki i wścibsko drążyć rodzinne dramy. Sama historia wciąga i intryguje, a jej rozwiązanie nie zawodzi. Szczerze polecam każdemu!
Klikała na komputerze: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)