Jako dziecko bardzo chciałam posiadać domek dla lalek. Urządzać pomieszczenia moim małym podopiecznym i decydować, jak będą spędzać czas. Niestety rodzice nigdy nie zdecydowali się na zakup zabawki, która zajęłaby połowę sypialni. Być może dlatego, że wtedy mieliśmy dwupokojowe mieszkanie… Cóż, jaka by nie była prawda, wolałabym nie otrzymać domku dla lalek z komiksu Carey’a.
Alice na szóste urodziny otrzymała niezwykły podarek, o którym marzyłam kilkanaście lat temu. Nieoczekiwany prezent pomagał dziewczynce przetrwać trudne chwile w domu. Przemocowy i bezrobotny ojciec znęcał się nad mamą bohaterki, która musiała ciężko pracować, by zapewnić rodzinie byt. Chociaż rodzic nie podniósł ręki na swoje dziecko, to jednak wydawało się to tylko kwestią czasu. Możliwość porozmawiania, czy spędzenia czasu z lalkami zamieszkującymi olbrzymi domek była chwilą wytchnienia od szarej rzeczywistości. Szybko, jednak domek zażądał od Alice, czegoś więcej, niż tylko okazjonalnych odwiedzin…
Komiks skupia się głównie na jednej bohaterce, ale w różnych okresach jej życia
Protagonistkę poznajemy jako małą dziewczynkę, która dzielnie opiera się prośbom upiornej zabawki. Później, już jako dorosła kobieta ponownie musi się z nim mierzyć. Wszystkie złe wydarzenia z jej życia mają jeden cel: zwrócić ją w stronę domku, prosić go o pomoc w zamian za pozostanie z nim na zawsze. Równolegle poznajemy genezę zabawki, cofając się w czasie o kilkaset lat. Uważam jednak, że jest to najsłabszy element historii. Domek robi wrażenie, jako nawiedzony/przeklęty przedmiot. Historia jego powstania jest dziwna i mocno naciągana.
Za rysunki odpowiadały dwie osoby: Peter Gross i Vnce Locke. Warstwa graficzna zaprezentowana w albumie ma przyzwoity poziom, ale niczym nie zachwyca. Wszystko wygląda dość realistycznie i nie jest zachlapane czarnym tuszem (co jest niezwykłe w horrorze). Podążając za fabułą, nie poświęciłam rysunkom nawet jednej myśli. Nie przeszkadzają one w odbiorze dzieła i spełniają swoją podstawową funkcję: pokazują historię. Niestety nie robią nic więcej, w żaden sposób nie przykuwają uwagi.
Rodzina z Domku dla Lalek to komiks wyjątkowo trudny do jednoznacznej oceny. Na pochwałę zasługuje wszystko, co dotyczy interakcji Alice z zabawką. Obserwowanie, jak przedmiot stara się zmanipulować dziewczynkę, a później kobietę, to najlepsza część albumu. Brak skrupułów, podstępy i wpływanie na losy niewinnych ludzi leży u fundamentów domku. Niestety wyjaśnienie tajemnicy przeklętego przedmiotu nie wzbudziło mojego entuzjazmu. Za każdym razem, kiedy pojawiały się strony opisujące daleką przeszłość, czułam zniechęcenie i chciałam, jak najszybciej powrócić do losów Alice. Przez to tom uznaję za interesujący, ale nie bardzo dobry, ot przyjemny średniaczek umilający zimny wieczór.
Rodzina z Domku dla Lalek
Scenarzysta: M.R. Carey
Ilustrator: Peter Gross, Vince Locke
Tłumacz: Paulina Braiter
Liczba stron: 160
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena: 69,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)