Dwa pierwsze tomy Rat Queens bardzo mi się podobały. Silne, wyraziste bohaterki przeżywające wspólnie przygody, po których zawsze ostro imprezują. I zupełnie niespodziewanie trzeci tom… jest olbrzymim spadkiem formy scenarzysty.
Hannah, Violet, Dee i Betty wybierają się na Uniwersytet Magów, ale oczywiście nie po to, aby zdobywać cenną wiedzę. Ojczym jednej z bohaterek ma niemałe kłopoty i dziewczyny wyruszyły mu na ratunek. Dla Hannah, bo to właśnie jej bliski jest w niebezpieczeństwie, powrót na Uniwersytet będzie bardzo trudny. Większość absolwentów i wykładowców nie wspomina jej zbyt dobrze, a łatka demona, która do dziewczyny przylgnęła, również nie ułatwi jej zadania. Na drodze bohaterkom staną gobliny, smok, Rada trzymająca Uniwersytet żelazną ręką, a także kilka skrywanych przez lata tajemnic. Oczywiście w tomie nie może zabraknąć przekleństw, libacji alkoholowych oraz walki o przeżycie. Innymi słowy: wszystko, co było ciekawe w poprzednich albumach.
Tylko że nie do końca.
Bohaterki na samym początku tomu co jakiś czas, losowo podkreślają, jak dobrymi są przyjaciółkami. Takie słodzenie sobie nawzajem nie tylko nie pasuje mi do tego tytułu, ale także sugeruje, że ich relacja zostanie wystawiona na próbę. W pierwszych dwóch częściach nie trzeba było wspominać co chwilę, jak bardzo bohaterki są zżyte, żebym miała pewność, że są najlepszymi przyjaciółkami. Taka ekspozycja jest zupełnie zbędna, zwłaszcza w trzeciej już części przygód Królowych. Do tego rozwiązanie akcji i to, jak bohaterki zachowały się, kiedy jedna z nich miała trafić do więzienia, było zupełnie niezrozumiałe. Betty mówiąca, aby wrócić do domu bez jednej z dziewczyn, całkowicie zbiła mnie z tropu. Czy one nie powinny walczyć o siebie do końca? Czy nie powinny zniszczyć każdego, kto zechce skrzywdzić jedną z nich?
Dodatkowo z przykrością muszę zauważyć, że rysunki mocno odstają poziomem od tego, co było wcześniej. Ani Roc Upchurch, ani Stjepan Šejić nie odpowiadają już za oprawę graficzną,. Ten drugi jedynie stworzył okładki poszczególnych zeszytów składających się na album. Przewijają się one przez całą lekturę i nie pomagają w odbiorze komiksu, bo budzą irytacje, że cały tom tak nie wgląda tak wspaniale. Tess Fowler, która przejęła pałeczkę po Šejiću, tworzy dużo prostsze rysunki (żeby nie napisać ubogie). Mowa ciała bohaterek nie oddaje nawet promila tego, co wcześniej, a ich stroje zostały okrojone z wielu elementów. W niektórych scenach twarze bohaterek wyglądają karykaturalnie: najlepiej widać to na przykładzie Dee, której włosy funkcjonują odrębnie od reszty ciała.
Oceniając tom niezależnie od poprzednich części, określiłabym go mianem przeciętnego. Patrząc przez pryzmat dwóch wcześniejszych albumów, napiszę tylko, że to jeden z największych zawodów ostatnich miesięcy. Zarówno rysunki, jak i scenariusz są na dużo niższym poziomie niż wcześniej. Mam nadzieję, że dalej będzie lepiej i pozostaje mi się cieszyć, że dwa pierwsze tomy tworzą w miarę zamkniętą całość. W razie dalszego pogorszenia poziomu serii zachowam sobie tylko je, a o reszcie postaram się zapomnieć.
Rat Queens tom 3: Demony
Scenariusz: Kurtis J. Wiebe
Rysunek: Roc Upchurch
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca oryginalny: Image Comics
Liczba stron: 160
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788381103466
Wydanie: I
Cena z okładki: 42 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)