Komiksów superbohaterskich wychodzi co niemiara, ale te od Image zawsze odbiegały od standardów. A, jako że lubię zabawy konwencją, to postanowiłam dać szansę Radiant Black. Dodatkową zachętą była polecajka na okładce od samego Roberta Kirkmana, który porównuję tę pozycję do swojego Niezwyciężonego. Dość odważny ruch, więc sprawdźmy, czy jest to zasłużona pochwała.
Życie Nathana nie potoczyło się tak, jako sobie tego życzył. Chłopak wyjechał do dużego miasta, aby zostać znanym pisarzem. Jego powieść wzbudziła zainteresowanie, więc wystarczyło przekuć ją w pełnoprawną książkę. Niestety… nie wydarzyło się to. Bohater za to popadł w długi i tylko obsługa komiksowej wersji Ubera pozwalała mu na zarobek. Mając tak wielkie tarapaty finansowe, postanowił powrócić do rodziców, którzy jednak nie wiedzą wszystkiego o jego życiu. Niekomfortowo przyznawać się mamie, jak bardzo zawiodło się własne oczekiwania.
No ale wszystko się zmieni
W tym dość niskim punkcie życia bohatera odnajduje on dziwny latający obiekt i już nic nie jest takie samo. Mała czarna dziura daje mężczyźnie dziwny strój i moce, z którymi może zrobić… coś? No właśnie: Nathan ma problem z braniem odpowiedzialności za swoje życie, więc i tutaj ma poważną zagwostkę co robić z nowo zdobytymi umiejętnościami. Na szczęście towarzyszy mu przyjaciel z czasów szkolnych, który ma dużo ciekawych pomysłów. Oczywiście tak potężne moce nie są rozdawane tak sobie i ich otrzymanie wiąże się z ważną misją ochrony naszej planety. Czy ktoś taki jak niespełniony pisarz może poradzić sobie z tym odpowiedzialnym zadaniem?
Za rysunki w tomie odpowiadał Marcelo Costa, którego twórczości nie znałam wcześniej. Podobało mi się, jak rysował ludzi w superbohaterskich strojach robiących heroiczne rzeczy. Zwróciłam uwagę na oczy w kostiumie bohatera, robiące to co zawsze działo się na masce Spider-Mana. Coś, co w teorii nie powinno się ruszać: zwęża się i rozszerza w zależności od nastroju noszącego. Tutaj jednak ma to więcej sensu, bo jednak mówimy o stroju z kosmosu, a nie uszytym przez nastolatka w jego pokoju. Niestety zwykłe nudne życie Nathana nie wyglądało już tak dobrze. Twarze postaci narysowano w uproszczony sposób i czasami miałam problem, żeby odczytać targające nimi emocje.
Radiant Black tom 1 to dość klasyczna opowieść: od zera do bohatera, ale z drobnym zwrotem akcji, którego się nie spodziewałam. W jednym momencie album łamie znany schemat i robi coś, czego zazwyczaj w komiksach się nie widuje. A już na pewno nie w pierwszym tomie. Była to przyjemna lektura, lecz nie porównywałabym jej do dzieła Kirkmana. Zainteresowała mnie jednak na tyle, że na pewno dam szansę kontynuacji.
Radiant Black tom 1
Scenariusz: Kyle Higgins
Rysnki: Marcelo Costa
Tłumaczenie: Anna Sznajder
Liczba stron: 184
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Cena okładkowa: 79,90 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)