Garth Ennis podczas pisania przygód Punishera zadbał o to, aby Frank naraził się wielu wpływowym ludziom. Kończąc swój run, scenarzysta pozamykał rozpoczęte wątki, co oczywiście musiało wiązać się z zabijaniem. Taka już niewdzięczna praca Pogromcy: źli ludzie pchają mu się na linię strzału, a nagły skurcz w palcu załatwia resztę.
W pierwszej części albumu powraca mężczyzna, który już raz walczył z Punisherem i poniósł sromotną klęskę. Właściwie dość oczywiste było, że bohater zginął, ale jak widać nie tak łatwo umrzeć w komiksie, jeśli ma się wystarczającą ilość nienawiści skierowanej w stronę głównego bohatera. Ponowne starcie dwóch mężczyzn rozciągnięte na pół tomu niesamowicie męczy. Punisher strzela do przeciwnika, łamie go, wysadza w powietrze, podłącza prąd do krocza… Robi wszystko, żeby za długo nie pożył, a ten zawsze wstaje i zamiast udać się do szpitala, atakuje Franka niczym rozpędzona ciężarówka. Nierealistyczność tych scen i powtarzalność nużą już po kilku stronach. Nawet sztucznie dodana bohaterowi motywacja, nie ratuje tej części opowieści.
Na szczęście jest jeszcze druga połowa tomu.
Do schwytania Punishera zostaje zaangażowana grupa żołnierzy. Oczywiste jest, że Frank nie zabije kolegów po fachu wykonujących rozkazy. Nie znaczy to jednak, że podda się bez walki. Prosty plan wysoko postawionych generałów może przybrać nieoczekiwany dla nich obrót. Nagły zwrot akcji bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Do tego należy dodać klimat walki, do jakiej nigdy nie powinno dojść, bo przecież obie strony uważają się za „tych dobrych”. Poczucie beznadziei podsycają tu dłuższe fragmenty wypełnione… samym tekstem. Scenarzysta wplótł w komiks kartki z książki pisanej przez brata poległego w Wietnamie żołnierza. Żołnierza, który służył razem z Frankiem. Z tekstu wylewa się koszmar i bezsens działań wojennych prowadzonych przez Stany Zjednoczone. Nie tylko koresponduje to z fabułą, ale dodatkowo pozwala czytelnikowi poznać kolejne wydarzenia, które ukształtowały Punishera.
Trudno jednoznacznie polecić lub odradzić lekturę piątego tomu będącego zakończeniem runu Ennisa. Jego pierwsza część bardzo mnie zmęczyła. Karykaturalne rysunki też nie pomagały w przebrnięciu przez tę jatkę. W niektórych scenach główny bohater ma grubsze przedramię niż ramię. Druga historia prezentowała się o niebo lepiej. Rozgrywka pomiędzy Punisherem a przeszkolonym oddziałem trzyma w napięciu do samego końca. Obie strony chcą uniknąć zabijania, a to nie ułatwia zamknięcia sprawy. Rozgrywki wewnątrz armii, rozterki moralne i brak prostych rozwiązań. Dodatkowo wszystko to nawiązywało do poprzednich albumów i misji, w której udział brał Frank w Rosji. Zamknięcie wątków pozostawia satysfakcję.
A dla tych, którzy potrzebują bardziej dosadny opis fabuły, zapraszam do zapoznania się tym postem:
Punisher tom 5. Znowu to samo XD-Ej. Dojedźmy Punishera.-Ej, a może nie, bo nas pozabija?-Lol. Frajerzysz lamusie? Dojedziemy go!A tak na prawdę to nie dojadą, bo ich pozabija.
Opublikowany przez Egzaltowana Wtorek, 30 października 2018
Punisher MAX tom 5
Scenariusz: Garth Ennis
Ilustracje: Howard Chaykin, Goran Parlov
Tłumaczenie: Marek Starosta
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 17.10.2018
Liczba stron: 276
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 89,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)