Jedno z poprzednich dzieł Alana Moore wydanych przez Egmont nie trafiło do mojego serca. Neonomicon, który również powstał przy współpracy maga z Northampton oraz Jacena Burrowsa obrzydził mnie swoim prostackim finałem. Z tego powodu trochę obawiałam się kolejnego komiksu Moore’a, w którym nie występują superbohaterowie. Jak zaprezentował się Providence tom 1?
Robert Black to młody dziennikarz, który marnuje swój talent w podrzędnej gazecie. W planach ma stworzenie wybitnego dzieła, które zupełnie odmieniłoby literaturę. Jest tylko jeden problem: bohater nie ma pojęcia, o czym napisać. Przynajmniej dopóki nie usłyszy o pewnej okultystycznej księdze zakazanej w większości arabskich krajów za swój bluźnierczy wydźwięk. Owiane tajemnicą dzieło ma zawierać wiedzę o wskrzeszaniu zmarłych i przedłużaniu życia. Robert rusza w szaloną podróż w celu zlokalizowania księgi, a przy okazji poznaje wiele dziwnych osób parających się wiedzą tajemną. Śledzimy, jak bohater jest coraz mocniej zafascynowany odkrywanymi informacjami. Do tego jego poszukiwania maskują osobistą tragedię i głęboko skrywany sekret.
Miasto i wieś, czyli dwa różne światy
Fabuła rozgrywa się na początku XX wieku najpierw w USA, aby później przeskoczyć do Anglii. Osadzenie historii wiek wstecz dodaje całości specyficznego klimatu. Nowy Jork w 1919 r. był ciekawym miejscem. Wąskie urokliwe uliczki, wysokie kamienice i parki: tak właśnie przedstawia się czytelnikowi miasto. Możemy nawet uwierzyć, że oddano w nim faktyczny wygląd najbardziej zaludnionego miejsca w Stanach. Różnicę zauważymy dopiero przy zgłębianiu lektury – w Nowym Jorku z komiksu stoją bowiem pewne upiorne komory, które również odegrają swoją rolę w historii protagonisty. Mniej wielkomiejskie lokacje także wypadają świetnie. Mniejsze miasteczka zamieszkują przesądni, prości ludzie. Widać olbrzymią przepaść pomiędzy protagonistą a ludźmi ze wsi. Jednak trudno pozbyć się wrażenia, że to właśnie niewykształcona masa ma dużo lepsze wyczucie paranormalnych aktywności, niż protagonista.
Chociaż album zawiera w sobie jedynie cztery zeszyty serii, to nie czyta się go szybko. Wszystko za sprawą obszernych notatek protagonisty. Robert spisuje pomysły na powieści, ale także dokumentuje swoją podróż. Momentami czytanie opisów wydarzeń, których byliśmy świadkami w komiksie, jest nużące, ale w kilku miejscach przemyślenia bohatera zaskakują.
Pierwszy album Providence intryguje swoim klimatem i dziwnością. Nie wszystko jest dla bohatera i czytelnika jasne, ale aż chce się zgłębiać tajemnicę okultystycznej księgi. Osobliwe postaci budzą niepokój i czekamy, czy dziwak z widłami zaatakuje protagonistę, czy jednak pozwoli mu odejść. Grozy nadają realistyczne rysunki Burrowsa, a także sporo niedopowiedzeń. Pozostaje mi wierzyć, że w drugim tomie dostaniemy satysfakcjonującą kontynuację, a nie powtórkę z Neonomiconu.
Providence tom 1
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Jacen Burrows
Przekład: Jacek Żuławnik
Oprawa: twarda
Liczba stron: 176
Format: 170 x 260
Sugerowana cena detaliczna: 69,99 zł
ISBN: 978-83-281-3585-7
Data ukazania się: lipiec 2019
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)