Flash, najszybszy człowiek na Ziemi, jest jednym z mniej popularnych herosów uniwersum DC – pod względem rozpoznawalności nie może się równać z Batmanem czy Supermanem (ale spokojnie – w biegu na 100 metrów bije obu na głowę). W Polsce do tej pory najczęściej ukazywały się historie, w których ten bohater był tylko jedną z wielu występujących postaci, zanikał pośród bardziej znanych członków drużyny. Szczęście jednak uśmiechnęło się do Flasha i w tym roku Egmont wydał już trzeci album opowiadający o przygodach Barry’ego Allena. Tym razem zajmiemy się drugim tomem jego solowej serii z Nowego DC Comics, zatytułowanym Flash: Rebelia Łotrów.
Początek woluminu zamyka wątki zainicjowane w albumie Cała naprzód – główny bohater musi wykaraskać się z niewoli i powrócić do swojego ukochanego miasta. Niestety okazuje się, że podczas nieobecności Flasha w Central City rozgorzała walka pomiędzy drużyną przestępców – zwaną Łotrami – a ich byłym przywódcą, Kapitanem Chłodem. Chociaż niesnaski w grupie opryszków mogą wydawać się czymś normalnym, a budowanie fabuły wokół tego wydarzenia zabiegiem niezwiastującym ciekawej historii, to jednak lektura tego tomu wciąga bardziej od poprzedniego. Aby lepiej zrozumieć, co interesującego jest w tej opowieści, warto bliżej przyjrzeć się tytułowym Łotrom. W skład zespołu wchodzą: Kapitan Chłód (jako przywódca), jego siostra – Lotna, która jest jednocześnie dziewczyną Władcy Luster, Heatwave, Weather Wizard oraz Trickster (postać na zmianę wyrzucana i przyjmowana do tej zwariowanej ekipy). To, co różni Łotrów od przypadkowej zbieraniny przestępców, to kodeks moralny, jaki mają – nie zabijają, trzymają się z daleka od narkotyków i chcą zdobyć jak największy łup. Ich credo, w połączeniu z przyjacielsko-rodzinnymi relacjami sprawia, że są najsympatyczniejszą drużyną oprychów w całym uniwersum DC. Łatwiej utożsamić się z ludźmi o ponadprzeciętnych umiejętnościach, którzy wykorzystują je, aby się wzbogacić (jednocześnie nie robiąc nikomu krzywdy), niż z bohaterem ryzykującym życie w imię sprawiedliwości. Grupa Łotrów to nie tylko przestępcy, to (trochę dysfunkcyjna) rodzina, w której poszczególni członkowie troszczą się o siebie nawzajem i właśnie dlatego ich konflikt jest tak niezwykły – zwrócenie się przeciwko przywódcy nie jest typowym dla nich zachowaniem. Obserwowanie jak Lotna usiłuje zabić brata, nasuwa pytanie: co takiego musiało się stać, aby go znienawidziła? Historia wyjaśniająca niesnaski w drużynie nie jest czarno-biała, po jej poznaniu niełatwo zdecydować, po czyjej stronie jesteśmy.
Co istotne dla nowych fanów Flasha, na końcu tomu zamieszczony jest numer zerowy z jego serii. Czytelnicy dowiedzą się z niego o początkach naszego bohatera oraz poznają relacje łączące Barry’ego z rodzicami. Będą też świadkami dochodzenia prowadzonego w sprawie morderstwa matki głównego herosa. Po przeczytaniu sama zaczęłam zastanawiać się, czy wiara Barry’ego w niewinność ojca jest czymkolwiek uzasadniona.
Kolejnym atutem tomu jest jego rysownik – Francis Manapul. Miękka kreska w połączeniu z jasnymi kolorami i tłem wyglądającym jak obrazy malowane akwarelą, dają miły dla oka efekt. Komiks jest piękny wizualnie, a postaci dynamiczne, co jest bardzo istotne przy historii o najszybszym sprinterze DC (a kto wie, czy tylko DC).
Jeżeli poprzedni tom nie przypadł wam do gustu, dajcie szansę temu, zanim skreślicie serię z listy zakupów. Chociaż album opowiada o Flashu, to nie on jest najmocniej wyeksponowaną postacią, podczas lektury tego tomu bardziej skupiłam się na relacjach w drużynie superprzestępców. To głównie dzięki nim polecam Rebelię Łotrów, bo przecież złoczyńcy nie muszą mieć wszczepionych w kark bomb, aby wchodzić ze sobą w interakcje i nie zabijać losowych ludzi.
Rebelia Łotrów
Numer tomu: 2
Scenariusz: Francis Manapul, Brian Buccellato
Rysunki: Francis Manapul, Marcus To, Ray McCarthy
Przekład: Tomasz Kłoszewski
Oprawa: twarda
Liczba stron: 176
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)
Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com