Paper Girls tom 6. Wielka podróż przez czas dobiega końca. Walka między młodymi a starymi podróżnikami również zbliża się do szczęśliwego zakończenia. Niestety dziewczyny znowu zostały rozdzielone, więc łączenie poszczególnych elementów układanki będzie szło jeszcze oporniej (a myślałam, że to już niemożliwe). No ale w końcu ten cały bałagan powinien zostać uporządkowany i cudowne zrozumie, spłynie na czytelnika. W końcu to ostatni tom jak nie teraz to kiedy?
No wychodzi na to, że nigdy. Wiem, zepsułam sobie puentę całej recenzji, ale ostatni tom zawiódł mnie najbardziej z całej serii. Chaos fabularny i dziwne zdarzenia, jakimi usłano życie protagonistek, to rzeczy, do których już dawno przywykłam. Jednak miałam w sercu resztki nadziei na jakieś spięcie wszystkich wątków, wyjaśnienie całej pogmatwanej sytuacji. Tymczasem każda z dziewczyn trafiła do innego roku, ale historia tylko jednej z nich jakkolwiek posuwa fabułę do przodu. Gdyby z komiksu wyciąć perypetie większości bohaterek i zostawić jedynie Tiffany, to tom zupełnie by na tym nie ucierpiał.
Ale porozmawiajmy o zakończeniu…
Po takim przeczołganiu bohaterek przez czas liczyłam, że scenarzysta przynajmniej da im jakieś miłe zwieńczenie ich przygód. Zakończenia nie nazwałabym „złym” dla dziewczyn, ale zdecydowanie nie jest też dobrym. Jest do bólu przewidywalne i zupełnie niesatysfakcjonujące. Historia zatacza olbrzymie koło i znowu jesteśmy w punkcie wyjścia. Najbardziej interesujący mnie wątek relacji KJ z Mac trafia w niebyt. Niestety dosłownie. Budowana żmudnie i z oporami miłość pomiędzy bohaterkami przestaje istnieć. Zastanawiałam się, co zrobią z tym uczuciem w swoich, nie tak tolerancyjnych czasach, ale niestety nie dane mi było zaspokoić ciekawości.
Przez całą serię najlepszym jej punktem była dla mnie oprawa graficzna. Cliff Chiang swoimi charakterystycznymi rysunkami potrafił oddać zarówno styl lat 80’, jak i futurystyczną przyszłość. Do tego należy dodać fenomenalne kolorowanie Matta Wilsona. Pomarańczowe chmury nigdy nie wyglądały tak naturalnie. Nieoczywiste połączenia barw zachwycały mnie od pierwszego albumu i na szczęście nie zmieniło się to wraz z kolejnymi tomami. Każdy rysunek zapełniający w całości stronę (lub dwie) nadaje się do powieszenia na ścianie.
Jeżeli miałabym jakoś podsumować moją przygodę z Paper Girls, to określiłabym ją jako niekontrolowany chaos. Nie tylko byłam zagubiona pomiędzy wydarzeniami, ale również nie czułam żadnej potrzeby, aby je zrozumieć. Seria miała co prawda pewne przebłyski dające mi nadzieję na to, że kolejny tom będzie lepszy i to sprawiało, że cierpiałam grzecznie z każdym kolejnym albumem. Liczyłam również mocno na zamykający serię album, ale niestety rozminął się on z moimi nadziejami.
Paper Girls tom 6
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Ilustrator: Cliff Chiang
Liczba stron: 144
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Data wydania: 6 grudnia 2019
Cena okładkowa: 44,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)