Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest stracić dorobek całego życia w kilka chwil? Jak zdesperowanym trzeba być, by wsiąść w przeładowaną ludźmi małą łódeczkę i rzucić się w nieznane, oczekując lepszego życia? Fabien nie zaprzątał sobie tym głowy, lecz kiedy usłyszał kolejną lakoniczną informację o utonięciach imigrantów, postanowił poznać kogoś, kto był zmuszony uciekać ze swojej ojczyzny. Za pomocą komiksu przekazuje historię jednego z uchodźców: tytułowego Hakima.
Syryjczyk wiódł w swoim kraju dostatnie życie. Mieszkał blisko ukochanej rodziny, prowadził dobrze prosperującą firmę, wiedział co robić, by uniknąć kłopotów i nie narażać się władzy. Mieszkanie w Syrii nie było łatwe, kiedy państwo mogło ingerować we wszystkie sfery życia, ale mogło być przynajmniej znośne. Nie interesuj się decyzjami na wyższych szczeblach, kochaj przywódcę, a w urzędzie daj kilka banknotów, a Twoja sprawę szybko da się załatwić. Taki obraz maluje nam autor na samym początku opowieści.
A potem wybucha Arabska Wiosna
Protestujący przelewają się pod oknami protagonisty. Chcą wolności, podstawowych praw obywatelskich, a władza na ich żądania reaguje… otwarciem ognia. Hakim stara się nie wychylać, nie bierze udziału w manifestacjach, a mimo to zostaje aresztowany. Więziony i torturowany po powrocie do domu podejmuje decyzję: musi uciec z Syrii. Znaleźć zatrudnienie w Libanie, wspomóc finansowo rodziców, a kiedy sytuacja w ojczyźnie się uspokoi to do niej wrócić. I tak właśnie zaczyna się tułaczka bohatera w poszukiwaniu bezpiecznej przystani.
W każdym nowym miejscu Hakim chwyta się zajęć poniżej swoich kwalifikacji
Pracuje na czarno, szczęśliwy, że może cokolwiek zarobić. Z czasem jednak Syryjczyków zaczyna przybywać i coraz trudniej o płatne zajęcie. Wtedy przy nadarzającej się okazji bohater podróżuje do kolejnego kraju i wszystko zaczyna się od nowa. Hakim nie opowiada o szoku kulturowym, różnicach pomiędzy państwami. Skupia się na jednym ważnym aspekcie: na zdobywaniu pracy i pieniędzy. W dramatycznej sytuacji, w jakiej się znalazł, interesuje go przeżycie. Nie stara się poznawać mieszkańców kraju, do którego przybywa, nie uczy się języka, wszystkie swoje wysiłki skupia na aspekcie materialnym i trudno mu się dziwić. Rysunki również nie oddają szczegółowo miejsc, do jakich trafia protagonista. Tła są dość oszczędne, a my w pełni skupiamy się na bohaterach.
Czytałam swego czasu Persepolis, czytałam tom 1 Araba Przyszłości, ale żadna z tych pozycji nie była dla mnie tak przystępna, jak Odyseja Hakima. Podczas lektury nie miałam wrażenia, że czytam o kulturze odległej, niczym z innej planety. Skupienie się na prostych aspektach przeżycia bardzo do mnie przemówiło. Każdy z nas zapewne szukał pracy i wie, jakim potrafi być to wyzwaniem. A co dopiero w obcym kraju? Bez znajomości języka i studiów? Z głodem zaglądającym w oczy i topniejącymi oszczędnościami? Trudno nie zaangażować się w losy protagonisty. Ja byłam nimi przejęta i czekam z niecierpliwością na drugi tom komiksu.
Odyseja Hakima tom 1: Z Syrii do Turcji
Scenariusz: FabienToulmé
Rysunki: FabienToulmé
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Oprawa: twarda
Ilość stron: 270
Format: 230×165
Cena: 57 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)