New X-Men tom 1

New X-Men Granta Morrisona przeczytałam po raz pierwszy, kiedy seria pojawiła się w nieodżałowanym Dobrym Komiksie. Niestety wtedy fabuła wydała mi się dziwaczna i nie za bardzo przypadła do gustu. Cóż mogę powiedzieć na swoją obronę? Byłam w podstawówce i jedyną styczność, jaką miałam z mutantami to podczas oglądania animacji X-Men: Ewolucja. Siadając do komiksu teraz, spodziewałam się, że mogę odebrać go inaczej.

New X-Men tom 1 okładkaMutantów rodzi się coraz więcej. W tak zastraszającym tempie zwykli ludzie, pozbawieni jakichkolwiek zdolności wyginą za kilka pokoleń. Kolejny skok ewolucyjny po prostu musi się dokonać, matka natura zaplanowała go już dawno temu. No, chyba że homo sapiens nie poddadzą się tak łatwo. Ostatecznie już w przeszłości tworzono roboty wykrywające mutantów i przedwcześnie kończące ich życie. Teraz kiedy olbrzymia populacja nowego gatunku człowieka została zgromadzona przez Magneto na jednej wyspie, pozbycie się ich jest dziecinnie proste. Już nie trzeba przeszukiwać Stanów Zjednoczonych, wystarczy skupić siłę rażenia na jednym punkcie.

I tu do akcji wkracza zagadkowa antagonistka…

Okazuje się, że istnieje ktoś, komu wyginięcie homo sapiens wyraźnie przeszkadza. Nie jest to jednak przedstawicielka tego gatunku, ale… prawdopodobnie mutantka. Niezwykle potężna i pozbawiona skrupułów osoba. Nie okazuje żadnych emocji, czego można by spodziewać się po kimś podejmującym tak nikczemne działania. Jej motywacja nie jest jeszcze do końca jasna i mam nadzieję, że zmieni się to w następnym tomie. Póki co antagonistka chłodno kalkuluje ilość śmierci, którą zada i bezbłędnie dąży do swojego celu.

Grant Morrison zrobił w swoim komiksie dwie nietypowe dla świata X-Men rzeczy. Po pierwsze ukazał nie tylko oszalały z nienawiści do mutantów motłoch, ale także tych, którzy chcieliby do grona homo superior należeć. Nawet jeśli sposób, w jaki zdobywają moce, jest moralnie wątpliwy, to jednak nie sposób tego nie docenić. Nagonka na mutantów jest czymś naturalnym, ale rzadko w komiksach widać ludzi, którzy chcieliby urodzić się inni.

New X-Men tom 1 przykładowa strona

Czy bycie mutantem zawsze jest fajne?

Drugi nietuzinkowy aspekt historii, to ukazanie niektórych mutacji, jako zupełnie nieprzydatnych. Latanie, kontrola pogody czy telepatia: wszystko to jest zestawem cech, które tworzą superbohaterów. Piękni ludzie obdarzeni mocami są niczym bogowie. Niestety nie wszyscy mają tyle szczęścia. Bo jaki pożytek można mieć z tego, że ma się trzy twarze? Albo, że bardziej przypomina się ptaka niż człowieka? Do tego nawet mutanci, których zdolności objawiły się już dawno, nie mogą być bezpieczni. Ich mutacje ewoluują i trudno powiedzieć, w jaką stronę pójdą. Najlepszym przykładem jest Hank McCoy, który coraz mniej przypomina człowieka.

New X-Men tom 1 to bardzo świeża pozycja, pomimo tego, że od premiery minęły już prawie dwie dekady. Scenarzysta pozwala czytelnikowi czuć się niekomfortowo w kilku scenach, w innych zmusza do spojrzenia na mutantów z trochę innej perspektywy. Morrison nigdy nie bał się wychodzić poza utarte schematy i chwała mu za to! Chyba nikogo nie zdziwię, jeżeli polecę ten album Waszej uwadze.

Zobacz recenzję drugiego tomu New X-Men >>>>

New X-Men tom 1 – Z jak Zagłada

Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Frank Quitely, Leinil Francis Yu, Ethan Van Sciver i Igor Kordey
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 248
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena: 99 zł

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)