Spotkania rodzinne często nie należą do przyjemnych. Maika przekonała się o tym niedawno, poznając własnego ojca. Ten pokazał wyraźnie, że wie o bohaterce więcej niż ona sama. Wydaje się być jedyną osobą mogącą wygrać z drzemiącym w dziewczynie potworem. Póki co jednak jedynie namieszał Maiko w głowie i pozwolił odejść.
Bohaterka nie ma czasu zastanawiać się nad potęgą i zamiarami swojego ojca. Wraz z grupą sojuszników zmierza do miasta Ravenny, które wkrótce ma zostać zaatakowane przez Federację Ludzi. Na miejscu zastaje przerażony motłoch, wyrywający sobie jedzenie z rąk. Miasto nie ma wojska, a jedynie jego dobre ufortyfikowanie daje cień nadziei na przeżycie pierwszej fali najeźdźców. Strach przed wrogim wojskiem pcha ludzi do działań, których normalnie nigdy by się nie podjęli. Maika musi zapanować nad tłumem i przekuć ich pierwotny lęk o życie w zdolność obrony miasta. Zadanie to nie będzie proste, ale dziewczyna wie, ze ludzie powinni bardziej bać się swoich dowódców niż wrogów. Nie spodziewajcie się więc wzniosłych, inspirujących przemówień – nie są one tak skuteczne w motywowaniu, jak straszliwy demon pojawiający się na zawołanie.
Paskudne oblicze wojny
Komiks nie boi się ukazać walki, jako coś przerażającego. Wzbudzanie strachu nieludzkimi metodami jest wręcz wskazane, kiedy siły nieprzyjaciela dominują. W tym tomie nie ma miejsca na rozterki moralne, bo stawka jest za wysoka, aby przegrać. Piekło wojny jest też dobrą okazją, aby ukazać więcej z przeszłości Maiko. Z czasów, kiedy dziewczyna była niewolnicą, której zadaniem było szabrowanie zwłok żołnierzy. Nieraz pod ostrzałem i bez dużych szans na przeżycie dziewczyna nauczyła się, na czym polega wojna – nie ma w niej nic wzniosłego i pięknego.
Oczywiście na froncie giną niesamowite ilości ludzi (i kotów!), a w tym czasie Dwory zajęte są prowadzeniem polityki. Małżeństwo pomiędzy Dworem Świtu i Zmierzchu pełne jest kłamstw i niedopowiedzeń. Małżonki mają swoje własne cele i wkrótce może dojść pomiędzy nimi do konfrontacji, na co szczerze liczę. Cała ta polityka, ukrywanie się za uśmiechem i nienagannymi manierami, jest po prostu nudna. Chcę zobaczyć eskalację intryg, moment, kiedy wszystkie wybuchną.
Monstressa tom 5 to bardzo dobra część serii. Główna bohaterka powoli akceptuje, kim jest i nie ma oporów przed wykorzystaniem starego boga ukrytego w jej wnętrzu. Pomimo szorstkiego traktowania wszystkich dookoła Maika zdobyła kilku sojuszników, żeby nie powiedzieć przyjaciół. Dziewczyna otwarcie chroni tylko Lisiczkę, ale mam nadzieję, że otworzy się również na innych swoich towarzyszy. Miło jest widzieć bardziej ludzką stronę bohaterki (zwłaszcza po 4 tomach bijącego od niej chłodu). Chętnie sprawdzę, jak bohaterka się rozwinie w kolejnej części!
Monstressa tom 5 – Dziecko wojny
Scenariusz: Marjorie Liu, Sana Takeda
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Ilustrator: Sana Takeda
Liczba stron: 144
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Data wydania: 7 kwietnia 2021
ISBN: 978-83-8230-028-4
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)