Ekipa Młodych Tytanów niespodziewanie powiększyła się w poprzednim tomie o Damiana Wayne’a. Nie spodziewałam się akurat jego w historii miłosnej Beast Boya i Raven. O dziwo świetnie wpisał się w zgraję dzieciaków o supermocach, jednocześnie będąc dość antyspołeczną (i dziwną) jednostką. Jego trening i dyscyplina to to, czego brakowało drużynie. Teraz jednak pozycja chłopaka może zostać zagrożona.
Bohaterowie po ucieczce z placówki HIVE muszą poważnie zastanowić się co dalej. Ich tropem podąża Slade, który krąży coraz bliżej miejsca pobytu nastolatków. Poza organizacją, która chciałaby pozamykać wszystkich w laboratorium, poszczególne osoby mają własne zmartwienia. Raven uwolniła swojego ojca, którego zamiary nie są znane, ale czego można spodziewać się po demonie z piekła rodem? W tym samym czasie jej chłopaka dręczy konflikt z rodzicami, który nie został należycie wyjaśniony. A na domiar „złego” komuś udało się odnaleźć tymczasową kryjówkę drużyny.
Tutaj na scenę wkracza.. pierwszy Robin
Dick Grayson odnajduje Damiana, a przez to zostaje wciągnięty w dziwny świat swojego przyrodniego brata. Relacja pomiędzy tą dwójką jest co najmniej dziwna, niczym związek kota i golder retrivera. Powoli jednak Damian odkrywa przed nami swoją bolesną historię i zawód, jaki sprawił mu ojciec. Zachowanie Bruce’a w tym tomie może podnieść ciśnienie, ale dobrze tłumaczy, dlaczego chłopacy nie mogą się dogadać. Sprawnie poprowadzona narracja pozwala czytelnikowi zrozumieć obie strony konfliktu. Najmłodszy z Wayne’ów zachowuje się okropnie, ale cały czas wiemy, że nie wynika to z jego parszywej natury, ale skomplikowanej sytuacji w domu rodzinnym.
Postaci pomimo wyraźnie zarysowanych osobowości mają pozostawione miejsce na zmiany i samodoskonalenie. Wiek nastoletni to czas nauki i dorastania, bo wszystko to jest naturalną częścią rozwoju. Dobrze jest widzieć, jak Damian zaczyna otwierać się na innych ludzi, czy Raven coraz odważniej myśli o odnalezieniu swojego ojca. Wzajemne wsparcie procentuje i zbieranina nastolatków zaczyna tworzyć zwartą grupę. A wszystko to w pieknej oprawie graficznej Gabriela Picolo. Ostatnio tak byłam zachwycona ubraniami w komiksie, jak czytałam Witch. Stroje są dopasowane do postaci i ich mocy, ale jednocześnie wyglądają, jak coś, co faktycznie mogłoby istnieć w prawdziwym świecie.
Młodzi Tytani. Robin to nieco oddechu w przygodach grupki bohaterów. Tym razem nie mierzą się oni z konkretnym zagrożeniem, ale dopiero się do niego przygotowują. Trenują wspólnie, rozwiązują własne małe dramaty i po prostu spędzają ze sobą czas. Wszystko to wypada bardzo naturalnie i komiks świetnie się czyta. Ekipa jest coraz bardziej zgrana i zapowiada się, że w kolejnym tomie zyska nowego członka, a raczej członkinię. Pozostaję mi cierpliwie, na co czekać.
Bardziej szczegółowe omówienie komiksu znajdziecie tutaj >>>>
Młodzi Tytani. Robin
Scenarzysta: Kami Garcia
Ilustrator: Gabriel Picolo
Tłumacz: Alicja Laskowska
Typ oprawy: miękka
Liczba stron: 184
Wymiary: 15.0×23.0cm
Cena okładkowa: 39,99 zł
Recenzowała: Małgorzata Chudziak (Blue Bird)