Pierwszy tom Power Rangers zaskoczył mnie powagą, z jaką scenarzysta podszedł do tematu. Jednocześnie wiernie udało mu się oddać serialowy pierwowzór. Teraz przyszła kolej na kontynuację niesamowitych przygód kolorowych wojowników. Co czeka ich w drugim roku superbohaterskich zmagań? Zapraszam do recenzji.
Tommy i Billy po ataku Czarnego Smoka trafili do alternatywnej rzeczywistości. W tym świecie Zielony Ranger nie odrzucił Rity i wspólnie z nią podbił Ziemię. Przyczynił się do śmierci części swoich dawnych kolegów i szykuje się na szturm miejsca będącego schronieniem dla tych, którzy nie zgadzają się z nowymi władcami świata. Niedobitki wspierane teraz przez dwójkę bohaterów z innego świata, nie będą mieli wielkich szans w starciu z Tommym. Nie oznacza to oczywiście, że nie spróbują swoich sił.
W tym samym czasie w głównej rzeczywistości sytuacja Rangerów także nie jest Różowa (mam nadzieję, że widzicie, co tutaj zrobiłam). Zespół stracił dwóch członków i nikt nie wie, gdzie się podziewają. Zginęli? Trafili na inną planetę? Każda opcja jest brana pod uwagę. Do tego wszystkiego nie odzyskali jeszcze swoich mocy i wszyscy paradują w zielonych kombinezonach. Przedarcie się do Rity, by naprawić sytuację będzie nie tylko niebezpieczne, ale okaże się zasadzką zastawioną przez Odrazę. W osłabionym składzie i bez pomocy zordów cała akcja będzie wymagała sporo planowania i jeszcze więcej szczęścia.
Presja bycia przywódcą i dawno pochowane sekrety
Jason jako dowódca czuje się odpowiedzialny za wszystkie niepowodzenia zespołu. Stara się jak może by już nigdy nie stracić żadnego członka drużyny i nie popełnić żadnego błędu. Trudno będzie mu jednak kontrolować wszystko. Do tego światło dzienne ujrzy historia pierwszych Rangersów, która nie była powodem do dumy dla Zordona. Dlaczego ukrywał on ją tak długo przed swoimi podopiecznymi? Jakie jeszcze sekrety skrywa? Niestety nie będzie czasu na dłuższą refleksję, bo Ziemia znowu jest zagrożona przez potwory. Nieoczekiwana pomoc ze strony potężniej organizacji wydaje się wybawieniem, ale czy tak jest na pewno?
Koniec albumu to jednozeszytowe opowieści, najczęściej skupiające się na jednej postaci. Każdą taką historię stworzył inny duet twórców. Chyba najbardziej zaskoczyło mnie, że za oprawę graficzną jednej z nich był odpowiedzialny Rob Guillory. Niektóre z tych opowieści są zabawne, inne poważniejsze. Mnie najbardziej zapadło w pamięci przedstawienie początków pracy Płetwiarza. Tragiczne, dramatyczne i w pełni oddające jego zwichrowany umysł.
Power Rangers Rok drugi to bardzo wciągająca lektura, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że poprzedni album był lepszy. Teraz dzieje się tak dużo, że scenarzysta nie miał miejsca na pokazane relacji w zespole, czy szkole. Wszyscy już się lubią, nie ma w zespole konfliktów, więc temat dorastających nastolatków przestał być wykorzystywany. Do tego zestaw krótkich historii zostawiono na sam koniec tomu, tuż po cliffhangerze. Nie wiedziałam, że na kontynuację wątku będę musiała czekać do tomu trzeciego, bo przecież jeszcze został mi kawał albumu. Czytając dalej, cały czas liczyłam, że jeszcze wrócimy do głównej linii fabularnej, ale niestety tak się nie stało. Trochę zepsuło mi to radość z lektury krótszych form, które miały zawarte w sobie bardzo fajne pomysły. No, ale przyszło mi obejść się smakiem i czekać na kolejny tom.
Mighty Morphin Power Rangers. Rok drugi
Scenariusz: Kyle Higgins
Rysunki: Daniel Bayliss, Daniele di Nicuolo, Jagdish Kumar, Hendry Prasetya, Jonas Scharf
Kolory: Matt Herms
Tłumaczenie: Zofia Sawicka
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Papier: kreda
Format: 17×26 cm
Stron: 420
Cena: 119,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)