Jako dziecko uwielbiałam Maskę. Zawsze gdy była emitowana w telewizji, oglądałam z moim młodszym bratem i głośno wybuchaliśmy śmiechem. Aktualnie trochę obawiam się powrotu do tego filmu, bo co mogłabym ujrzeć, gdyby odłożyć okulary nostalgii? Głupawą komedię i żenujące dowcipy? Lepiej niech żyje w mojej głowie, jako dziecięca przyjemność. Niemniej nigdy nie badałam komiksowego rodowodu Maski, a za przyczyną Non Stop Comics ten stan miał się zmienić.
Stanley Ipkiss jest nudziarzem, który nie potrafi o siebie zawalczyć. Typowy bohater, nad którym już od dzieciństwa ktoś się znęca. Ale wszystko się zmienia, kiedy do rąk wpada mu dziwna maska. I pewnie domyślacie się, co było dalej: zero za dnia, szalony bohater w nocy? Tylko że niekoniecznie. Stanley wykorzystuje moce, aby wyeliminować każdego, kto go kiedykolwiek znieważył. Morduje bez sekundy zastanowienia i mrugnięcia okiem. Jednocześnie jego osobowość się zmienia: nie jest już nieśmiałym chłopakiem, a dość wrednym dla swojej dziewczyny dupkiem. Noszenie przeklętej maski ma jeszcze jeden efekt uboczny: uzależnia niczym narkotyki.
Ale nie tylko Ipkiss wpadnie w jej sidła…
W komiksie maska przewija się przez ręce kilku postaci i z każdą zachowuje się inaczej. Drobna płotka w mafijnej organizacji stanie się brutalnym mordercą, podczas gdy policjant będzie znęcał się jedynie nad przestępcami. Jednak nawet ktoś „dobry” może zatracić się przez moc, jaką uzyskał. Bycie nieśmiertelnym daje niezłego kopa, a jak na dokładkę dodacie umiejętność wyciągnięcia z kieszeni dowolnego przedmiotu… Bazooki, pistolety, dynamit – możliwości ograniczone są tylko przez wyobraźnię bohatera.
Po tym opisie pewnie nie zaskoczy Was informacja, że komiks jest krwawy. Strzelaniny i bijatyki dzieją się co chwila – raz protagonista atakuje policję, innym razem mafiosów. Wszystko jest jednak slapstickowe, przerysowane do granic możliwości. Noszący maskę ludzie zachowują się, jak wyjęci z brutalnej kreskówki, a rysunki tylko to podkreślają.
Za oprawę graficzną tomu odpowiadał Doug Mahnke i cały album to historia progresu rysownika. Widać wyraźnie, że coraz swobodniej bawi się kreskówkowymi schematami. Kiedy na początku tworzył brutalnego, szalonego mordercę, tak później rysował komedianta z pistoletem w ręku. Od samego początku jednak rysownik dużo bardziej skupiał się na głównym bohaterze, niż na innych postaciach. Twarze „normalnych” ludzi są nijakie albo niechlujne.
Maska tom 1 to głównie slapsticowa przemoc. Fabuła jest jedynie pretekstem do zaprezentowania czytelnikowi kolejnej strzelaniny. Jeżeli lubicie taką rozrywkę, to się nie zawiedziecie, ja jednak mam wrażenie, że to nie jest pozycja dla mnie. Można by wycisnąć więcej z każdej kolejnej postaci noszącej maskę, ale niestety na końcu wszystkie osoby zlewają się w jedną.
Maska tom 1
Scenariusz: John Arcudi
Rysunki: Doug Mahnke
Liczba stron: 376
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: twarda z obwolutą
Cena okładkowa: 109,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)