Jak zapewne pamiętacie z Sandmana, Lucyfer wyniósł się z piekła. Stwierdził, że ma dość władania tym miejscem i założył ekskluzywną restaurację w świecie ludzi. Czy diabeł wytrzyma na emeryturze? Ktoś z tak bogatą historią i potężnymi przeciwnikami nie może liczyć na dłuższą chwilę wytchnienia.
Pierwszą osobistością zawracającą głowę Lucyferowi jest sam Stwórca. Wychodzi on z propozycją nie do odrzucenia: diabeł załatwi dla niego pewną sprawę, a w zamian dostanie to, czego tylko sobie zażyczy. Wobec takiej oferty nie można przejść obojętnie. Zadanie stojące przed głównym bohaterem to zmierzenie się z dawno zapomnianymi bóstwami. Po wielu eonach zaczęły one spełniać ludzkie pragnienia, czym samym mogą łatwo zaburzyć równowagę panującą w świecie. Nie pozostaje nic innego, jak zakasać rękawy i odszukać pradawne byty.
Nagroda czy problem?
Przedmiot, jaki Lucyfer dostaje za swoją chwilową współpracę z niebem, staje się siłą napędową reszty fabuły. Powodem, dla którego główny bohater udaje się w ryzykowną podróż, a także przykuwa uwagę niebezpiecznych bytów na czele z anielskimi zastępami. Skrzydlaci posłannicy Stwórcy często nie różnią się zbytnio od swoich demonicznych odpowiedników. Trudno podczas lektury jednoznacznie stwierdzić, kto jest dobry, a kto zły.
Ale nie tylko Gwiazda Zaranna orbituje w centrum wydarzeń. Postaci mniej istotne, poboczne również są pisane bardzo ciekawie. Dostają historię, bolesną przeszłość, czy zagadkę do rozwiązania, przez co ich losy obserwowałam z dużym zaciekawieniem. Nawet upiór pojawiający się w dwóch scenach jest pełnowymiarową postacią! Dawno już nie widziałam tak porządnego i kompleksowego podejścia do bohaterów. Ten świat żyje i z każdą stroną wciąga coraz bardziej.
Jeżeli podobnie jak ja uwielbiacie Sandmana, to nie rozczaruje Was wizja Mike’a Careya. Bogowie i bożkowie, piekło, niebo, zapomniana magia… wszystko to zostało zawarte w albumie. Sam Lucyfer to postać niejednoznaczna – na tle swoich dawnych kolegów z nieba wypada niemal anielsko. Zawsze dotrzymuje słowa i wcale nie posługuje się kłamstwem, by dowieść swojego – wystarczy mu szczera prawda i błędna jej interpretacja przez otaczających go ludzi. Jest czarującym draniem, którego nie sposób nie lubić.
Nowe wydanie zbiera aż 23 zeszyty komiksowe i zapewnia rozrywkę na dłuższy czas. Scenarzysta nie spieszy się z odkryciem wszystkich kart, ale jednocześnie nie nuży niepotrzebnymi zapychaczami. Słuszna objętość komiksu sprawiła, że nie udało mi się przeczytać go przy pierwszym podejściu, ale za każdym razem, jak musiałam go zostawić, to nie było to dla mnie prostym zadaniem. Lucyfer tom 1 ma w sobie ciekawe postaci, interesującą fabułę i ulotne wspomnienie czasów, kiedy imprint Vertigo był godny zainteresowania. Czy muszę dodawać coś jeszcze?
Lucyfer tom 1
Scenariusz: Mike Carey
Konsultacja merytoryczna: Neil Gaiman
Szkic i tusz: Scott Hampton, Chris Weston, James Hodgkins, Ryan Kelly, Warren Pleece, Dean Ormston, Peter Gross
Kolor: Daniel Vozzo
Przekład: Paulina Braiter
Okładka: twarda
Format: 170×260 mm
Druk: kolor
Stron: 544
Cena: 149,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)