Philippe Druillet to francuski rysownik i scenarzysta. W 1974 roku razem z mi.in. Moebiusem założył magazyn Métal Hurlant, będący komiksową antologią. Na jego łamach prace swe prezentowali tak znani artyści, jak Enki Bilal, Milo Manara czy Richard Corben. Wkład Druilleta w rozwój komiksu ma więc podwójny wymiar: z jednej strony pomógł on stworzyć miejsce, gdzie twórcy mogli publikować swoje dzieła, z drugiej – sam tworzył, a jego prace były wielokrotnie nagradzane. W 1972 roku otrzymał na pierwszym Euroconie European SF award za Lone Sloane’a.
Tytułowy bohater to kosmiczny pirat żyjący w niespokojnych czasach. Całą galaktykę trzyma żelazną ręką imperator Shaan. Lone od lat gra mu na nosie, jednak zdaje sobie sprawę, że walka, jaką prowadzi, skazana jest na porażkę. Musi zadowolić się tym, że napsuje krwi Shaanowi i ujdzie z życiem z kolejnej przygody. Spotyka na swej drodze bogów, kosmitów, a nawet inteligentne maszyny. Nic jednak nie zdziwi czerwonookiego, dzielnego pirata.
Tom składa się z trzech części, pierwsza z nich nosi tytuł 6 podróży Lone Sloane’a, są to krótsze opowieści, które swój debiut miały w 1970 i 1971 roku w magazynie Pilote. Historie te zapoznają czytelnika z bohaterem i przyzwyczajają do niezwykłych rysunków, do których jeszcze wrócę. Kolejna część pt. Delirius ze scenariuszem Jacquesa Loba jest dłuższa, ale także została stworzona dla Pilote’a (poprzednie opowieści pojawiały się w pojedynczych numerach, ta znajduje się aż w szesnastu). Lone Sloane spróbuje okraść imperatora i w tym celu uda się na planetę wszystkich możliwych uciech (zapewne przez tę historię komiks ma oznaczenie „tylko dla dorosłych”). Utknie pomiędzy ścigającą go policją a Sektą Czerwonego Odkupienia proponującą współpracę. Czy jednak można zaufać fanatycznej organizacji religijnej dążącej do zwiększenia swych wpływów?
To, co łączy wyżej opisane historie to niesamowita warstwa graficzna. Druillet często rezygnuje z kadrów na rzecz uporządkowanego chaosu. Obrazy nachodzą na siebie, czasami rysowane są w taki sposób, że trzeba obrócić tom, aby przeczytać dialogi. Olbrzymia ilość szczegółów, w statkach kosmicznych, postaciach czy budynkach budzi podziw. Sam świat przedstawiony w komiksie nie ma nic wspólnego z realizmem. Sloane jest jednym człowiekiem, jakiego tu znajdziemy, reszta postaci to kosmici różnych ras. Oglądając stroje czy architekturę odnieść można wrażenie, że autor chciał nam przekazać swoją wizję piekła. Budynki, na których wyrzeźbione są nagie kobiety, zdeformowani kosmici, wszechobecna śmierć kojarzą się dość demonicznie.
Lone Sloane to komiks, który stoi rysunkami, bo niestety fabuła mocno zestarzała się przez kilka dekad. Postaci są do bólu jednowymiarowe, czytelnik od pierwszej historii wie, że główny bohater to typ twardziela, który wywinie się z każdych tarapatów. Niektóre rzeczy po prostu się dzieją – jak np. po porwaniu Sloane’a pojawia się w jego celi potężny kosmiczny byt (bóstwo?) i mówi mężczyźnie, jak ma pokonać boga, którego jego oprawcy chcą wezwać. Chociaż lepiej pod tym względem jest w drugiej historii, to nadal jest to opowieść dość naiwna.
Celowo ostatnią część tomu, będącą kontynuacją Deliriusa, czyli Delirius 2 zostawiłam na koniec. Powstała ona w 2012 roku i znacznie różni się od tych wcześniej omawianych. Philippe Druillet i Jacques Lob we współpracy ze scenarzystą Benjaminem Legrandem starali się powtórzyć sukces pierwszej opowieści o planecie wszelakiej rozkoszy. Niestety próba ta wypadła blado na tle reszty albumu. Fabularnie opowieść jest banalna, a w pewnym momencie zostaje sprowadzona do wielkiej strzelaniny wszystkich ze wszystkimi. Poziom rysunków Druilleta dramatycznie spadł. Postaci wyglądają schematycznie, tła nie są tak dopracowane, a momentami w ogóle ich nie ma i kiedy bohaterowie rozmawiają, jest za nimi jeden kolor. Plansze, z których wcześniej kipiało od wydarzeń, zastąpiono pojedynczymi dużymi obrazami. Była to dla mnie najtrudniejsza do przebrnięcia część tomu, ponieważ nie było w niej nic, co rekompensowałoby miałkość fabuły.
Lone Sloane to niezaprzeczalnie klasyka francuskiego komiksu, ale także pozycja nie dla każdego. Fani nieszablonowych, łamiących schematy rysunków powinni zapoznać się z dziełem Druilleta. Nie można odmówić mu niesamowitego talentu, którego rozkwit przypadał na lata 70. ubiegłego wieku. Plansze narysowane w tamtym okresie zachwycają rozmachem i pomysłowością. Jak pisał Goscinny we wstępie do tego komiksu: „(…)Druillet dokonał przełomu w konstruowaniu opowieści ilustrowanej i wyzwolił ją z ciasnoty małych kadrów”.
Lone Sloane
Scenariusz: Philippe Druillet, Jacques Lob, Benjamin Legrand
Rysunki: Philippe Druillet
Przekład: Wojciech Birek
Oprawa: twarda
Liczba stron: 200
Format: 215 x 290
Sugerowana cena detaliczna: 99,99 zł
ISBN: 978-83-281-1977-2
Data ukazania się: czerwiec 2017
Tematyka: Science Fiction
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)
Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com