Timothy Hunter to niepozorny nastolatek, któremu pisane jest zostanie największym magiem w historii świata. Niestety na razie dopiero uczy się korzystać ze swoich zdolności i chciałby użyć ich do czegoś tak banalnego, jak odnalezienie zaginionej mamy. Nie w głowie mu szkolenie się w sztukach magicznych, czy walka pomiędzy dwoma potężnymi stronnictwami. Jednak to, że się tym nie przejmuje, nie oznacza, że ominą go konsekwencje płynące z działań nieprzychylnych mu ludzi.
Jedyną osobą wspierającą Tima jest jego nauczycielka – Rose. Kobieta sama para się magią, więc jest cennym źródłem informacji dla chłopaka. Jest to postać na pierwszy rzut oka pozytywna – figura mistrza ucząca niepokornego i zagubionego ucznia. Jednak im bardziej zgłębiamy opowieść, tym wyraźniej widać, że nie jest to bohaterka jednowymiarowa. Żeby osiągnąć swój cel, nie cofnie się przed niczym – nawet przed brutalnym morderstwem. Zdaje się wspierać Tima, ale czy wynika to z faktycznej troski, czy może kobieta ma własne, ukryte cele? Czy porzuci swojego protegowanego, jak tylko pomaganie mu przestanie być opłacalne?
Prawdziwych problemów nie da się rozwiązać magią
Poza próbami okiełznania magii Tim ma kilka innych spraw na głowie. Wspomniana wcześniej mama, która zniknęła bez śladu, czy ojciec będący w depresji poświęcający synowi minimum uwagi. Do tego wszystkiego ludzie będący blisko bohatera zaczynają ginąć. Ktoś zostaje zamordowany, ktoś inny znika bez śladu… Wszystko to ma związek z Timem, a on sam będzie musiał w końcu odłożyć własne problemy na bok, by pomóc jednej z najbliższych mu osób.
Rysunki Toma Fowlera nie zwalają z nóg, ale jednocześnie trudno mi się do czegoś przyczepić w warstwie graficznej. Rysownik pamięta o tym, żeby w kadry wrzucać tło i nie sugerować, że postaci stoją w pustce. Jest to coś, na co zawsze zwracam uwagę podczas lektury. Emocje bohaterów są bardzo czytelne i nie mogę powiedzieć, by coś wybijało mnie z historii. Rysunki są po prostu poprawne. Nic, co zostanie mi w głowie na dłużej, ale też nic, co wadziłoby mi w obcowaniu z komiksem.
Z całej inicjatywy Sandman Uniwersum, w skład której wchodzą takie serie jak Śnienie, czy Lucyfer, to właśnie Księgi Magii są najlepiej strawną lekturą. Scenarzysta nie zarzuca nas ścianami nic niewnoszącej do fabuły gadaniny. Akcja gnająca do przodu trzyma się kupy i nie zaskakuje nas zlepkami dziwnych wydarzeń (tak, piszę o tobie Śnienie!). Nie jest to jednak komiks pozbawiony pewnych problemów. Główny bohater bardzo szybko przechodzi do porządku dziennego po tym, jak dowiaduje się, kogo zamordowała jego mentorka, albo gdy sam przyczynia się do czyjejś śmierci. Z jednej strony jest więc sympatycznym nastolatkiem z problemami, a z drugiej socjopatą, którego prawie nie wzrusza ludzka śmierć. Niemniej po przeczytaniu Księgi Magii tom 1 dałabym tej serii szansę i na pewno sięgnę po kontynuację. Jeżeli przymierzacie się do sprawdzenia czegoś z Sandman Uniwersum, to nic lepszego nie znajdziecie.
Księgi Magii tom 1: Dobór Składu
Scenarzysta: Kat Howard
Ilustrator: Tom Fowler, Jordan Boyd
Tłumacz: Paulina Braiter
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 160
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena sugerowana: 69,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)