Księgi Magii to komiks, który chciałam przeczytać od bardzo dawna. Na zakup pierwszego wydania szanse były raczej marne, a kiedy zlokalizowałam album w Czytelni Komiksów, to akurat nie miałam czasu, by spędzić z nim kilka chwil. Tak blisko, a tak daleko. Tima Huntera poznałam, dopiero kiedy sięgnęłam po komiks z cyklu Sandman Uniwersum. Miałam poczucie, że niczego nie brakuje mi, by zrozumieć historię, ale ponownie przypomniałam sobie album, którego nigdy nie było dane mi poznać. Przynajmniej aż do wznowienia!
Timothy Hunter to przeciętny chłopak, który lubi jeździć na deskorolce. Tyle jestem w stanie Wam powiedzieć, bo niestety tylko tyle o głównym bohaterze zdradza scenarzysta. Ten pozbawiony rysu osobowości młody człowiek ma zostać najpotężniejszym czarodziejem w historii. Czy będzie pomagał innym, czy może doprowadzi do końca świata? Trudno powiedzieć. Najpierw musi jednak wybrać, czy w ogóle jest zainteresowany tą całą magią, w którą nawet nie wierzy.
Kwartet osobliwości
Czwórka magów, mogąca spokojnie zostać twarzami sklepu z płaszczami, dociera do chłopaka. Każdy z nich zabiera Tima w podróż pokazującą mu inne aspekty magii i rządzących nią zasad. Chociaż tak naprawdę zasada jest raczej jedna i została dość wyczerpująco przedstawiona w każdym komiksie z Constantinem w roli głównej. Gdybyście jednak z jakiegoś powodu nie załapali, to z wielką magią przychodzi wielka… cena.
Mam wrażenie, że główny bohater specjalnie nie jest zbyt wyrazisty – niczym czysta kartka, czekająca na zapisanie. Magowie nie są w stanie nawet zgadywać jaką drogę chłopak obierze, zbawcy czy niszczyciela. Trudno jednak jakkolwiek sympatyzować z Timothym, bo jak można polubić pusty skrawek papieru? Dużo łatwiej darzyć cieplejszymi uczuciami cynicznego Constantine’a, czy uroczą Zatannę. Niestety ta dwójka jest jedynie fragmentem opowieści, a inni magowie cierpią na tą samą przypadłość co Tim – chroniczny brak cech charakteru.
Najmocniejszym elementem komiksu są rysunki. Artystów pracujących nad tomem było aż czterech i każdy skupiał się na innym fragmencie podróży bohatera. Za każdym razem, gdy kończyłam kolejny rozdział, miałam poczucie, że jego wygląd korespondował z treścią. Początek Johna Boltona jest mroczny i realistyczny – czerń czai się w zakamarkach kadrów, skrywając niewidzialną na pierwszy rzut oka magię. Natomiast Królestwo Elfów narysowane przez Charlesa Vessa wypełniono kolorami i baśniowymi postaciami.
Pielęgnowana latami ciekawość i oczekiwania zderzyły się z nudą. Nudny bohater, nudna podróż, nudne nadęte monologi magów – przeczytałam prawdopodobnie najnudniejszy komiks Neila Gaimana. Teraz rozumiem, dlaczego to wznowienie przeszło bez większego echa. Nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę coś takiego, ale współczesna kontynuacja podoba mi się bardziej od oryginału.
Księgi Magii
Scenarzysta: Neil Gaiman
Ilustrator: Scott Hampton, Charles Vess, John Bolton, Paul Johnson
Tłumacz: Paulina Braiter
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 208
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 79,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)