Klatki

Dave McKean to artysta, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Polski czytelnik mógł zapoznać się z jego pracami, czytając Azyl Arkham, czy podziwiając okładki Sandmana. Niedawno na naszym rynku zadebiutował kolejny komiks z rysunkami utalentowanego Brytyjczyka, tym razem jednak wcielił się on także w scenarzystę. Klatki są dziełem, które powstawało aż sześć lat (1990-1996) i w końcu dotarło do Polski.

Klatki okładkaLeo Sabarsky to wypalony malarz szukający natchnienia. Chcąc zacząć od początku i porzucić stare życie, przeprowadza się do kamienicy o enigmatycznej nazwie Meru House. Może mógłby w spokoju tworzyć, ale otacza go banda osobliwych sąsiadów, którzy skutecznie zajmują mu czas. Jest staruszka rozmawiająca z gołębiami, mężczyzna umiejący wydobywać muzykę z kamieni, a nawet ukrywający się przed światem pisarz (który jest zaskakująco podobny do McKeana).

Opowieść można odbierać na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony dosłownie – obserwując interakcje, w jakie wchodzi główny bohater z innymi ludźmi. Jako że zdrowie psychiczne większości z nich jest kwestią sporną, to nierzadko rozmowy, w jakich biorą udział, są bardzo zabawne. Z drugiej strony: opowieści z drugim dnem przekazywane przez bohaterów czy wplatane w narrację, które są mroczne czy też smutne. Monolog staruszki oczekującej na powrót męża na obiad już od 5 lat to misternie opisana tragedia. Słuchając pierwszych wynurzeń kobiety, odnieść możemy wrażenie, że ma ona, podobnie jak reszta ferajny, nie po kolei w głowie. Razem z opowieścią rośnie napięcie, wiadomo już, że wydarzyła się coś złego i że bohaterka nadal czeka na swojego ukochanego. W głowie pojawiają się pytania: zmarł, uciekł z kochanką, został porwany? Co właściwie się stało?

W komiksie obserwujemy wydarzenia głównie z dwóch perspektyw.

Pierwszą jest punkt widzenia malarza i to zazwyczaj jemu będziemy towarzyszyć w tej historii. Drugą perspektywą, w moim odczuciu ciekawszą, jest obserwowanie świata wraz z czarnym kotem. Pałęta się on dookoła budynku, zagląda ludziom w okna i nie wiemy do końca: czy na pewno jest zwykłym zwierzęciem? Akcja rozgrywa się na małej przestrzeni – głównie w kamienicy i pobliskim barze. Wszystko zdaje się częścią jednej dzielnicy i tworzy zamknięty ekosystem. Nie jest to jednak klaustrofobiczna przestrzeń, tylko przytulna i intymna. Zdaje się, że dostęp do niej mają tylko „swoi”, nikt z zewnątrz nie mógłby poznać niezwykłych mieszkańców Meru House i okolic.

Czytając Klatki, bez problemu możemy zorientować się w relacjach międzyludzkich czy wydarzeniach. Jednak co jakiś czas na kartach komiksu dzieje się coś niezwykłego, co już nie jest tak łatwe w interpretacji. McKean wplata w swoją opowieść przypowieści czy dziwne wydarzenia, zupełnie ich nie tłumacząc i pozostawiając czytelnikowi pole do przemyśleń. Chyba to sprawia, że komiks zostaje w głowie po odłożeniu go na półkę, a nawet ma się ochotę jeszcze raz sprawdzić niektóre fragmenty i spróbować wyłapać coś nowego.

Autor wyjątkowo sprawnie posługuje się motywami biblijnymi, bierze z nich jeden czy dwa elementy i buduje zupełnie nową historię. Te znane na całym świecie opowieści zostają obdarte z najbardziej rozpoznawalnych części i czasem dopiero w środku opowiadania orientowałam się, że przypomina mi to coś, co już znam (np. wielka wieża budowana przez króla mająca pomieścić wszystkie skarby doczesności skojarzyła mi się z wieżą Babel, dopiero kiedy zobaczyłam, jak jest narysowana – przypominała obraz Bruegla). Samo osadzenie przypowieści jest dosyć zagadkowe i momentami budzi konsternację. Oglądamy np. jak wspomniany wcześniej muzyk, zabiera się do pracy nad kamieniem, a po chwili skaczemy do miejsca, w którym matka opowiada dziecku przypowieść o kamyku. Chociaż te przejścia nie są w żaden sposób tłumaczone, to jednak same opowieści, mimo kompozycji szkatułkowej, całkowicie zrozumiałe.

Rysunki? Nie tylko!

McKean tworząc oprawę graficzną komiksu, posłużył się wieloma technikami plastycznymi, ale to chyba nikogo nie dziwi. Główna historia – ta o malarzu i jego sąsiadach – jest w dużej mierze rysowana. Niektóre kadry są tak wypełnione tuszem, że niemal czarne, aby po chwili przejść w prawie całkowicie białe. Ta zmiana jasności pozwala złapać oddech, odpocząć od przytłaczającej czerni. Poza rysunkiem w tomie znajdziemy kolaże, malunki i oczywiście zdjęcia. Formy te pojawiają się najczęściej, gdy historia wychodzi poza poziom dosłowności – gdy przechodzimy do przypowieści czy niezwykłych zdarzeń.

Klatki przykładowa strona

Klatki to dzieło dopracowane w każdym, najdrobniejszym elemencie. Podczas lektury nie można pozbyć się wrażenia, że nic w opowieści nie jest przypadkowe i coś oznacza. Jak wspomniałam wcześniej, komiks zostaje w głowie długo po lekturze. Nie jest to jednak pozycja dla każdego, ale raczej dla osób chcących podjąć trud interpretacyjny i poczytać coś ambitniejszego.

Klatki

Scenariusz: Dave McKean
Rysunki: Dave McKean
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Timof i cisi wspólnicy
Data wydania: 22 maja 2017
Cena: 169 zł
ISBN: 978-83-65527-35-6
Format: 215X285
Oprawa: twarda
Liczba stron: 504
Komiks nr 217
Wydanie: I
Cena: 169 zł

Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)

Recenzja pierwotnie opublikowana na portalu: