Szósty, finałowy tom Kaznodziei nareszcie trafił w moje ręce. Jak zakończy się przygoda wielebnego Custera i jego najbliższych? Co zrobi Tulip na wieść o tym, że jej ukochany żyje? Czy Cassidy uzyska przebaczenie? I najważniejsze: gdzie ukrywa się Bóg?
Jesse po zabawie w szeryfa i chwili odpoczynku od swoich problemów musi w końcu naprostować kilka spraw. Porozmawiać z ukochaną kobietą, pobić byłego najlepszego przyjaciela i odszukać Stwórcę. To całkiem sporo zadań jak na jeden, nawet tak obszerny album. Do tego Herr Starr nie zapomniał tego, co zrobił mu Jesse i zaangażuje wszystkie siły Grala, aby dokonać zemsty. Tracąc kolejne części swojego ciała, zacznie pogrążać się w coraz większym szaleństwie. Jakakolwiek misja, która przyświecała mu jeszcze nie tak dawno, odeszła w zapomnienie. Wszystkie wątki zbliżają się do rozwiązania i nastąpi to niemal w tym samym momencie. Napięcie sięgnie zenitu i…
Nastąpi bardzo emocjonujący i satysfakcjonujący finał.
Ennisowi udało się nie tylko wyjaśnić każdą z palących kaznodzieję spraw, ale także zrobić to w sposób autentyczny. Zawsze obawiam się przy lekturze ostatnich tomów, że otrzymam naciąganie zakończenie albo niektóre wątki w ogóle nie zostaną wytłumaczone (patrz: Zabij albo Zgiń tom 4). Było to dla mnie bardzo prawdopodobne, skoro cały poprzedni album poświęcono nowym, pobocznym zadaniom. Widać tu jednak, jak bardzo seria była przez autora przemyślana: nie ma w niej pośpiesznego zamykania czegokolwiek. Scenarzysta zostawił sobie nawet miejsce na miłe, wywołujące ciepło na serduszku ostatnie strony. Nie nazwałabym ich jednak sztucznie cukierkowymi, bo z tyłu głowy mam świadomość jak wiele bohaterowie stracili podczas swojej podróży. Zasłużyli na odpoczynek.
Kaznodzieja to seria nietuzinkowa i bezkompromisowa. Momentami niepotrzebnie wulgarna, ale jednocześnie świetnie budująca klimat współczesnego Dzikiego Zachodu. Miejsca pełnego szumowin, ale także kilku dobrych, twardych ludzi. Do tego świetne rysunki (świętej pamięci) Steve’a Dillona. Artysta potrafił z jednej strony narysować sceny wyglądające bardzo realistycznie, a z drugiej wykreować groteskowe, przerysowane postaci mające mało wspólnego z rzeczywistością.
Jeśli czekaliście, aż cała seria zostanie wydana, to śmiało polecam udać się na zakupy. Kaznodzieja to solidny, obrazoburczy komiks. Potrafi zaszokować (chociaż więcej razy udało to mu się, kiedy byłam prawie dekadę młodsza), potrafi wkurzyć i potrafi przywiązać do głównego bohatera. Jeżeli lubicie Ennisowe jechanie po bandzie, to się nie zawiedziecie, chociaż prawdopodobnie już macie wszystkie tomy na półce. Pozycja ta nie bez przyczyny wymieniana jest jako jedna z najważniejszych rzeczy wydanych pod szyldem Vertigo Comics. Warto sprawdzić, dlaczego tak jest, zwłaszcza że już po pierwszym albumie można wyrobić sobie opinię – kolejne części trzymają bardzo podobny poziom.
Kaznodzieja tom 6
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon
Kolor: Matt Hollingsworth
Okładka: Glenn Fabry
Data wydania: 05.12.2018 r.
Przekład: Maciej Drewnowski
Oprawa: twarda
Objętość: 384 stron
Format: 170×260
Papier: kreda
Druk: kolor
Cena: 99,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)