W końcu pierwsza część mojej ulubionej serii Marka Millara debiutowała w Polsce. Wspomniany scenarzysta budzi wiele emocji: niektórzy go kochają, inni nienawidzą. Jeżeli jesteście w tej pierwszej grupie, to nie muszę Was przekonywać do nowego komiksu, jeżeli w tej drugiej to i tak nie dam rady namówić, aby po niego sięgnąć. Mam jednak nadzieję, że zaglądają tu także niezdecydowani komiksiarze i tym z czystym sumieniem polecam Dziedzictwo Jowisza. Ale po kolei…
Superbohaterowie istnieją i ratują ludzi przed różnymi zagrożeniami od lat 30. XX wieku. Ich naturalnym przywódcą jest Utopian – heros idealny – wierzący w uczciwą pracę, system i amerykański sen. Większość superbohaterów (wliczając w to opisanego przed chwilą) dorobiła się dzieci, które odziedziczyły niesamowite zdolności i powiększyły grono peleryniarzy. Jednak nowe pokolenie niekoniecznie podziela system wartości wyznawany przez rodziców.
Dzieci Utopiana żyją niczym celebryci – piją, ćpają i imprezują.
Czują, że nie mają szans, aby dorównać idealnym rodzicom, więc nawet nie próbują. W konflikcie pokoleń swoją szansę widzi bohater, który nie zgadza się z decyzjami Utopiana. Uważa, że nie można pomagać ludziom, ściągając kotki z drzew, tylko że należy bezpośrednio wpływać na politykę rządu. Przekonanie większości młodych ludzi do nowej ideologii przychodzi nadzwyczaj łatwo, a na drodze do celu może stanąć mu jedynie Utopian wraz z żoną. Chociaż część herosów nie zgodzi się na wrogie przejęcie władzy, to zmuszeni będą się ukrywać, nie mając najmniejszych szans w walce z niegdysiejszymi sojusznikami. Bohaterka, o której w dużej mierze opowiada ten tom, przejdzie przyspieszony kurs dorastania i zrozumie, że rodzice zazwyczaj mają rację…
Za rysunki w tomie odpowiada Frank Quitely, którego chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Specyficzne ilustracje tego artysty dobrze oddają zarówno dynamikę walki, jak i uczucia malujące się na twarzach bohaterów. W czasach, kiedy przez album potrafi przewinąć się sześciu czy siedmiu rysowników czytanie komiksu, gdzie tworzy tylko jeden (i to jaki!) jest przyjemnym doświadczeniem. Muszę tu także zwrócić uwagę na wygląd Utopiana. Z jednej strony czerwona peleryna i majtki na spodniach przywodzą na myśl Supermana, z drugiej jego białe włosy i broda kojarzą mi się ze sposobem przedstawiania Boga na obrazach. Wzmacnia to obraz nieskazitelnego, idealnego superbohatera.
Jupiter’s Legacy to ciekawie przedstawiona opowieść o konflikcie pokoleń. Jego eskalacja zmienia świat, ale niekoniecznie na lepsze. Poza spektakularnymi (i bardzo brutalnymi!) bijatykami superludzi komiks oferuje także ciepły wątek rodzinny, o którym nie chcę się jednak rozpisywać, aby nie zepsuć nikomu przyjemności z lektury. Jeżeli podobnie jak ja lubicie czytać o bohaterach stających w obronie swoich najbliższych, to zdecydowanie powinniście sprawdzić ten komiks. W smutnym świecie rządzonym przez herosów tylko miłość do rodziny może zmotywować do walki o dawne ideały.
Recenzja drugiego tomu Jupiter’s Legacy: Dziedzictwo Jowisza >>>>
Jupiter’s Legacy: Dziedzictwo Jowisza tom 1
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Frank Quitely
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawnictwo: Mucha Comics
Liczba stron: 136
Format: 180×275 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN 978-83-65938-04-6
Wydanie pierwsze
Cena okładkowa: 59,00 zł
Premiera: 12 grudnia 2017
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)
Tekst pierwotnie opublikowany na #niespie.com