Jonah Hex nie umie oprzeć się trudnemu, ale świetnie płatnemu zleceniu. Łowca nagród pakuje się przez to w kolejne tarapaty, z których wychodzi z zestawem nowych blizn. Tym razem jednak intratne zajęcie od samego początku jest sprytną zasadzką. Przeszłość Jonaha ponownie wyciągnie po niego ręce.
Quentin Turnbull chce pomścić swojego syna, mordując Hexa, którego obwinia za przedwczesny zgon potomka. Mężczyzna jest nie tylko zdeterminowany i pewny swego, ale również posiada odpowiednie środki finansowe. Dzięki kopalni złota wchodzącej w jego posiadanie może wynająć najgorszych zbirów i morderców, jakich można kupić za pieniądze. Wzięty z zaskoczenia szpetny rewolwerowiec cudem uniknie śmierci, aby po chwili wejść w samą paszczę lwa. Jonah nie wybacza i tylko zgon jego niedoszłego mordercy jest dla niego satysfakcjonującym zakończeniem ich znajomości.
Zobacz recenzję siódmego tomu Jonaha Hexa >>>>
Samotnik nie aż tak samotny…
Zupełnie przypadkowo podczas swojej krucjaty Hex natrafi na dawnych sprzymierzeńców (ostatecznie Dziki Zachód ma wielkość Kiekrza, więc nic dziwnego, że wszyscy ciągle się spotykają). Bat Lash raczej nie będzie wsparciem podczas wymiany ognia, ale Tallulah Black i El Diablo to cenni sprzymierzeńcy. Przewaga liczebna ludzi Turnbulla nie powstrzyma tej dziwnej zbieraniny wyrzutków przed dobraniem się do właściciela kopalni. Czy jednak Hex jest gotowy na walkę z mordercami sprowadzonymi ze wszystkich stron świata?
Tym razem w albumie opowiadana jest tylko jedna historia, co wpływa pozytywnie na równość komiksu. Poszatkowanie na 5, czy nawet 6 krótkich opowieści sprawiało, że niektóre były świetne, inne przeciętne, a niektóre nie określiłabym nawet mianem średnich. Rozpisanie dłuższej historii pozwoliło scenarzystom lepiej ją przemyśleć. Nie miałam poczucia urwania wątków, zbytniego przyspieszania fabuły, czy niedopowiedzenia. Wszystko układa się w logiczną całość wypełnioną strzelaninami, pościgami konnymi oraz oczywiście trupami.
Za oprawę graficzną albumu odpowiadał Christiano Cucina. Jego ilustracje dobrze oddają dynamikę akcji czy lejącą się krew. Dużo czarnego tuszu dodatkowo podkreśla, jak niemiłym i mrocznym miejscem był Dziki Zachód. Warto odnotować, że Wojna sześciostrzałowców to pierwszy album o przygodach Jonaha Hexa w całości rysowany przez jednego artystę. Prace Cucina nie są może arcydziełami, ale bardzo nie lubię, kiedy sposób ilustrowania zmienia się co zeszyt.
Brak podziału na mniejsze historie sprawił, że dużo bardziej zaangażowałam się w lekturę. Wzajemna nienawiść Jonaha i Quentina zwiastowała emocjonujące starcie. Dodatkowo nie trzeba było marnować czasu na przedstawianie towarzyszy Hexa, więc od razu wszyscy mogli wskoczyć w wir krwawej przygody. Seria Justina Graya i Jimmy’ego Palmiottiego zawsze była przyjemnym czytadłem i miło mi stwierdzić, że Jonah Hex tom 8 wpisuje się w ten trend. Pozycja godna uwagi dla wszystkich amatorów Dzikiego Zachodu.
Zobacz recenzję dziewiątego tomu Jonaha Hexa >>>>
Jonah Hex tom 8: Wojna sześciostrzałowców
Scenariusz: Justin Gray, Jimmy Palmiotti
Rysunki: Cristiano Cucina
Przekład: Tomasz Kłoszewski
Data publikacji: 23.05.2019 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 144
Druk: kolor
Papier: kreda
Format: 165×255
ISBN: 9788328141544
Cena: 49,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)
Recenzja pierwotnie opublikowana na portalu Paradoks