Kolejna (już szósta!) część przygód Jonaha Hexa zawitała do księgarń. Sześć zeszytów składających się na album opowiada sześć różnych historii z życia łowcy nagród. Gotowi, by ponownie odwiedzić Dziki Zachód?
Znowu mamy do czynienia z komiksami, których akcja rozgrywa się w różnych momentach życia Jonaha. Jeden z zeszytów nawiązuje do wcześniejszego albumu, ale bez jego znajomości także z łatwością można zrozumieć fabułę. Historia ta jest najciekawszą z tomu, gdyż w niej bohater spróbuje zerwać z dotychczasowym życiem. Jonah zakopie swój mundur oraz broń i rozpocznie żywot normalnego człowieka. Czy jednak jest możliwe, aby tak wprawny rewolwerowiec dał radę trzymać się z dala od kłopotów? Poza tym tradycyjnie już w tomie nie zabraknie opowieści o ludziach myślących, że dadzą radę zabić Jonaha. Myślę, że nie będzie to spoiler, jeśli zdradzę, że nie jest to najlepszy pomysł i może przyczynić się do znacznego skrócenia długości życia.
W albumie znajdują się dwa zeszyty, których narracja jest prowadzona z perspektywy osoby trzeciej.
W pierwszym z nich narratorem jest mężczyzna, który spotkał Hexa jako mały chłopiec. Z jednej strony kowboj uratował go przed watahą wilków, z drugiej zostawił samego w śnieżnej zamieci. Jest to kolejna sytuacja, podczas której czytelnik zastanawia się, jak pokrętny jest kodeks moralny bohatera. Drugi ze wspomnianych zeszytów opatrzony jest komentarzami historyka zastanawiającego się, dlaczego Jonah nosił przez całe życie mundur konfederatów. Faktycznie jest to ciekawe zagadnienie, gdyż o Hexie można powiedzieć wiele złych rzeczy, ale nie to, że był rasistą (on nienawidził wszystkich sprawiedliwie niezależnie od koloru skóry). Rozważania narratora i przedstawiona w zeszycie historia wyjaśniają tę niezgodność. Jednak styl narracyjny przyjęty w obu zeszytach nie pasuje do opowieści o Dzikim Zachodzie. Rozwleczone i kwieciste kwestie podmiotu opowiadającego są momentami nudnawe i zupełnie nic niewnoszące. Gdyby ograniczyć je do minimum, historie zyskałaby na dynamice i płynności.
Każdy z zeszytów ilustrowany jest przez kogoś innego.
Nie oszukujmy się jednak: jeżeli mowa o warstwie graficznej tego tomu, to szerzej opisać należy prace tylko dwóch rysowników. Nazwiska Cooke’a i Williamsa III znajdujące się na okładce przyciągają wzrok i budzą zainteresowanie. A jak wyglądają ich rysunki? Niestety mało imponująco. Gdybym nie widziała podpisów, prawdopodobnie uznałabym, że zeszyty, które narysowali, zostały stworzone przez kogoś usiłującego podrobić ich styl. Sama okładka albumu wyszła spod ręki Cooke’a, czego nie domyśliłabym się, gdyby nie jego imię znajdujące się pod szalikiem Jonaha. Rysunki obu mężczyzn dalekie są od poziomu, jaki reprezentowali w innych swoich pracach. Jeżeli spodziewaliście się czegoś o randze Nowej Granicy czy Elegy, to niestety musicie obejść się smakiem.
Kule nie kłamią to kolejny komiks, w którym Hex będzie cierpiał i zabijał. Powoli zaczyna brakować mi jakiś optymistycznych akcentów w życiu tego samotnego rewolwerowca. W końcu ile złych rzeczy może przytrafić się jednemu człowiekowi? W prezentowanych opowieściach jest jednak coś autentycznego – zło, które od zawsze panoszy się po świecie. Może Hex cierpi, aby inni nie musieli?
Recenzja Jonah Hex tom 7: Zabójczy ołów >>>>
Jonah Hex tom 6: Kule nie kłamią
Scenariusz: Justin Gray, Jimmy Palmiotti
Rysunki: Jordi Bernet, Darwyn Cooke, J. H. III Williams
Tusz: Jordi Bernet, Stefano Landini, John Higgins, Russ Heath, Rafael Garres
Przekład: Tomasz Kłoszewski
Wydawnictwo: Egmont
Data publikacji: 28.03.2018 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 144
Druk: kolor
Papier: kreda
Format: 165×255
Cena: 49,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)