W pierwszym albumie Jessiki Jones tytułowa bohaterka doszczętnie zniszczyła swoje życie. Chociaż jej zachowanie było powodowane szlachetnymi pobudkami i głęboką konspiracją, to jednak dokonane krzywdy były zbyt dotkliwe, aby je łatwo wybaczyć. Ukochany mąż Jessiki zabrał ich córeczkę i rozpłynął się w powietrzu. Czy uda się naprawić relacje między bohaterami?
Poza skomplikowaną sytuacją z Cage’em bohaterka boryka się ze standardowym dla niej brakiem pieniędzy. Bycie detektywem to kiepsko płatne zajęcie, a jak złoczyńcy niszczą biuro bohaterki średnio raz w tygodniu, to same remonty pochłaniają lwią część wypłaty. Jessica potrzebuje bogatego klienta z trudną sprawą, aby odbić się od dna. Zupełnie niespodziewanie w jej łazience pojawia się postrzelona Maria Hill i prosi o pomoc.
Była szefowa SHIELD ma spore kłopoty. Od czasu wydalenia z pilnującej pokoju na świecie organizacji, poluje na nią wielu wyszkolonych morderców. Maria nie ma pojęcia, kto zlecił zabójstwo, a lista potencjalnych wrogów jest zbyt długa, aby sprawdzać ją po kolei. I tu właśnie ma pomóc Jessica. Niezwiązana w żaden sposób ze swoją nową klientką, może powęszyć dookoła jej dawnych operacji. Szkoda, że większość z nich dotyczyła bezpieczeństwa narodowego, przez co odgrzebywanie przeszłości to niebezpieczne zajęcie. Jessica nie wycofa się jednak z tak błahego powodu, jak zagrożenie własnego życia, czy widmo spędzenia reszty swoich dni w więzieniu.
Jessica Jones tom 2, czyli trochę zbyt wiele szczęścia
Obserwując śledztwo bohaterki, prowadzące donikąd, zastanawiałam się jak ma ona zyskać jakieś tropy, skoro większość pracy Marii utrzymywana jest w ścisłym sekrecie. Znalezienie źródła problemów przyszło jednak… samo. Jessica miała pomysł, gdzie sprawdzić i przez zupełny przypadek zaowocowało to dostępem do utajnionych lata wcześniej akt. Odrobinę zbyt dużo farta jak na tak poważną sprawę. Nie lubię, kiedy bohaterowie znajdują rozwiązania problemów w mało przekonujący sposób, zwłaszcza jeśli protagonistka jest detektywem.
Niemniej jednak skłamałabym, mówiąc, że źle bawiłam się przy lekturze Sekretów Marii Hill. Klimat serii, w którym zakochałam się, czytając Alias, został zachowany. Jessica to nadal ta sama niepokorna i bezczelna pani detektyw, co wcześniej. Zadzieranie z nową naczelnik SHIELD nie może skończyć się dobrze, ale przecież bohaterka nie powstrzyma się przed skrytykowaniem uczesania kobiety. Posiadanie dziecka nie złagodziło charakteru Jessiki, a jedynie podniosło stawkę, o którą toczy się gra. Wszystko to ze specyficznymi, brudnymi rysunkami Gaydosa, do których już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Warto wspomnieć też o okładkach Macka zamieszczonych w albumie. Jego kolaże i farbki to coś, co nierozerwalnie łączy się z serią o przygodach pani detektyw. Każda praca to małe arcydzieło, od którego trudno oderwać wzrok. Nie mogę doczekać się kolejnego albumu.
Jessica Jones tom 2: Sekrety Marii Hill
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Michael Gaydos
Tłumaczenie: Marek Starosta
Liczba stron: 144
Format: 168×257 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN 978-83-65938-48-0
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)