Jako fankę Alias zasmucił mnie wyraźnie słabszy i skierowany do młodszego odbiorcy Puls. Miał kilka ciekawych momentów, a zwłaszcza fenomenalny motyw J.J. Jamesona, ale poziomem odstawał od poprzedniej serii skupiającej się na Jessice. Właśnie dlatego obawiałam się następnej próby podjęcia tematu przez Bendisa. I ani okładka nawiązująca do Alias, ani powrót Gaydosa na pełen etat, czy informacja, że komiks jest dla dorosłych, nie były mnie w stanie uspokoić. Wyzwolona! leżała bardzo długo na kupce wstydu i nijak nie mogłam się za nią zabrać.
Życie Jessici znowu jest w rozsypce. Pokłócona z Lukiem, ukrywająca przed nim córeczkę i pozbawiona środków do życia kobieta pilnie potrzebuje jakiegoś zajęcia. Na szczęście dla pani detektyw na horyzoncie pojawia się nowe zlecenie. Zrozpaczona kobieta chce wiedzieć, co dzieje się z jej mężem. Bredzi on coś o innych światach i twierdzi, że sam z takiego pochodzi. Chociaż wygląda to na załamanie nerwowe albo chorobę psychiczną, to w dramatycznej sytuacji finansowej nie ma co wybrzydzać — trzeba przyjrzeć się sprawie. Wśród morza problemów i braku perspektyw na przyszłość w życiu Jessici pojawi się ktoś, kto wyciągnie do niej pomocną dłoń. Oczywiście będzie to miało swoją cenę…
Rysunki Gaydosa wyglądają identycznie jak w poprzedniej serii. Krzywe twarze, toporne, grube kreski i dużo czarnego tuszu, to elementy rozpoznawalne jego stylu. Kontrastują z lekkimi, pieczołowicie wypełnionymi akwarelką okładkami Macka. Warstwa graficzna przeniosła mnie do czasów, kiedy po raz pierwszy czytałam Alias.
Jednak nie tylko rysunki świetnie się prezentują.
Fabularnie pierwszy tom serii dorównuje swojej poprzedniczce. Wrażenie beznadziei i przytłoczenie problemami to coś, z czym Jessica już się mierzyła. Teraz nabiera to całkiem nowego wydźwięku, bo przecież bohaterka nie brnie przez życie sama, musi starać się wyjść na prostą dla swojej córeczki. Do tego dochodzi minimalny udział zamaskowanych herosów. Komiks skupia się bardziej na ludzkim aspekcie bohaterki niż otaczających ją peleryniarzach. I całe szczęście. Dystans protagonistki od najważniejszych wydarzeń w uniwersum zawsze było zaletą jej przygód. Oczywiście, jako że sama jest obdarzona niezwykłymi zdolnościami, to pewne aspekty życia superbohaterów muszą dać o sobie znać. Bardzo spodobał mi się pomysł, że jedna z podstawowych umiejętności zamaskowanych mścicieli, czyli latanie zostało powiązane z kondycją. Bohaterka od dawna nie trenowała unoszenia się nad ziemią, więc nie idzie jej to za dobrze.
Jessica doprowadziła swoje życie na skraj ruiny i mam nadzieję, że będzie powoli się podnosić ze zgliszczy. Twarda z niej babka i nie z takich dramatów wychodziła obronną ręką. Jej smutne losy wywołały u mnie wypieki na twarzy i mogę radośnie obwieścić, że Jessica Jones tom 1 wydaje się początkiem serii, która ma szanse dorównać Alias!
Zobacz recenzję drugiego tomu Jessicki Jones >>>>
Jessica Jones tom 1: Wyzwolona
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Michael Gaydos
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawnictwo: Mucha Comics
Liczba stron: 144
Format: 168×257 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN 978-83-65938-30-5
Wydanie pierwsze
Cena okładkowa: 59,00 zł
Premiera: 15 grudnia 2018
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)