Z cyklu: rozmowa o pracę.
(…)
-Czy może pani przyjść na rozmowę na 12?
-Ja wysłałam dużo CV, jakby mogła pani powiedzieć gdzie…
-JA POWIEM! ale zaraz. może być 12:00?
-Tak…
-Bo może być inna godzina.
-Niech będzie ta 12:00.
-Dobrze… to jest na ulicy X, firma nazywa się „/jakieś dziwne słowo/ but”.
Jako, że wysyłałam CV do wielu sklepów obuwniczych nie zdziwiło mnie to, że W KOŃCU pojawił się jakiś odzew. 12 godzin przed rozmową, kiedy już poinformowałam znajomych, że „może będę sprzedawać buty” coś mnie tknęło aby sprawdzić tę firmę. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że drugi człon nazwy to nie „but” lecz „buD” i że bynajmniej butami się nie zajmują lecz… budowaniem osiedli. W tym roku wysyłałam CV jak głupia i nie wiedziałam jakie ogłoszenie ta firma zamieściła. Wybrałam się więc na rozmowę bez bladego pojęcia na jakie stanowisko aplikuję. Okazało się, że biurowe, że dokumenty, faktury, ogólne szaleństwo. A najśmieszniejsze w tym jest to, że… dostałam tę pracę! Będę miała na warun (ODPUKAĆ) i zakupię stanowczo za dużo komiksów.
Tymczasem podzielę się z wami moimi doświadczeniami w poszukiwaniu pracy – odbyłam niesamowicie dużo rozmów i mogę powiedzieć jedno: gdybym wcześniej wiedziała co oznaczają zwroty użyte w ogłoszeniach o pracę to na wiele z nich bym nie odpowiadała. Oto najbardziej podstawowe:
Tekst: M. Chudziak (Blue Bird) Obrazek wyróżniający: Katiew
Tekst ukazał się wcześniej na moim blogu.