Czarna matowa okładka zbierająca kurz i odciski palców? To musi być kolejny tom Hellboya! Czerwonoskóry koleżka zmierzy się z kolejnymi siłami zła, pragnącymi zniszczyć cały świat. Powiecie, że to dość niezwykły sposób spędzania wolnego czasu, ale dla protagonisty to po prostu kolejny dzień w pracy. Jak sobie w niej poradzi? Zapraszam do lektury.
Nimue gromadzi swoje wojska wiedźm i wszelakich straszydeł. Kobieta jest pewna zwycięstwa, bo niby kto dałby radę uformować podobny legion mogący stanąć w szranki z jej oddziałem? I tu właśnie pojawia się Hellboy ze swoim nowo nabytym, królewskim tytułem. Ma miecz. Ma władzę. Może rozkazywać rycerzom, którzy już kiedyś oddali życie w walce o Wielką Brytanię. Tylko, czy armia zombie w starych zbrojach ma jakiekolwiek szanse? Nie mówiąc o tym, że ich dowódcy nie podoba się nowa rola, w jaką wrzuciła go Morgana le Fay.
Dowodzenie zbrojnymi oddziałami nie jest stylem pracy bohatera. On woli tradycyjnie okładać swojego przeciwnika tak długo, aż ten nie da rady już wstać. Starcie między Hellboyem a Nimue to kolejna ostateczna walka dobra ze złem. Szkoda, że sprowadza się właśnie do wymiany ciosów. Trwa to zdecydowanie za długo, a samo zakończenie nie nazwałabym satysfakcjonującym. Do tego rodzi kilka pytań o przyszłość Hellboya, na jakie w tym albumie nie dostaniemy odpowiedzi.
Chociaż wątek Nimue zamyka się w pierwszej części tomu, to druga połowa komiksu nie dzieje się po tych wydarzeniach.
Mamy tam zlepek pojedynczych historii z przeszłości protagonisty. Nie są ze sobą powiązane, a nawet trudno ustalić, z jakiego okresu życia bohatera pochodzą. Pierwsza z nich opowiada o czasach, kiedy ten był jeszcze w BBPO, natomiast w kolejnych pracuje głównie sam. Jak to już miało miejsce na samym początku serii: te krótkie pojedyncze historie są bardzo zróżnicowane poziomem. W niektórych jak np. Śpiący i martwi zawiera się klimatyczna, ciekawa opowieść, podczas gdy inne (Dziedzictwo Whitterów czy Spełnione życzenie Bustera Oakleya), to w najlepszym przypadku miłe czytadła.
Jak na tak długie budowanie napięcia i poczucia zagrożenia finał tej historii jest za bardzo przewidywalny, a przez to niestety nie porywa. Ponownie zmienia się status protagonisty, ale może tym razem również jest to złudne? W tomie piątym został królem, a tutaj wątek ten zostaje bardzo szybko ucięty. Mam jeszcze nadzieję, że być może to tylko pozornie ostatni akt. Być może walka wkroczy na kolejny poziom, w końcu, czy wszystkie potwory w Hellboyu umierały na zawsze? Niektóre wracały, kiedy inne knuły zza grobu. Czy nas to czeka? Oby tak – tego życzę sobie i wam.
Zobacz recenzję siódmego tomu Hellboya >>>>
Hellboy tom 6: Burza i pasja. Piekielna narzeczona
Ilustracje: Scott Hampton, Mike Mignola, Kevin Nowlan, Duncan Fagredo, Richard Corben
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 424
Wymiary: 17.0×26.0cm
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 20.02.2019
Cena: 119,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)