Pierwszy tom Hellblazera od Delano był niełatwą, ale intrygującą lekturą. Rozbuchana narracja trochę się już zestarzała, ale fabuła nadal potrafiła zaciekawić. Oczywiście więc musiałam sięgnąć po kontynuację! Jakie zwariowane przygody znalazłam w albumie z numerem 2 na okładce? Zapraszam do recenzji!
Muszą przyznać, że pierwszy zeszyt w tomie wymęczył mnie niemiłosiernie. Poznajemy bowiem historię wyciągniętą z legend arturiańskich. Jest Merlin, smok, stara magia… A wszystko to koszmarnie przegadane. Niby cała ta, zdecydowanie za długa, opowieść podbudowuje trochę uniwersum i jeden element powróci w czasach bardziej współczesnych, ale nadal uważam, że nie było warto cierpieć przy lekturze. Bez tej wiedzy nadal świetnie poradzicie sobie z odbiorem reszty tomu.
Bo dalej jest na szczęście lepiej!
John staje się głównym podejrzanym w sprawie dość brutalnego morderstwa. Zamiast jednak sprawę wyjaśnić, mężczyzna spróbuje się przyczaić i poczekać aż burza przeminie. Na szczęście trafi na grupę niezwykłych ludzi mieszkających w swoich busach i przemierzających Amerykę wzdłuż i wszerz. Kto potrzebuje zatłoczony Londyn, kiedy można całe lato spędzić w lesie i zarabiać na życie pomagając okolicznym rolnikom? Nowa rodzina nie zadaje pytań i nie ocenia. Są wręcz idealni dla zmęczonego życiem i ciężarem tajemnic Constanine’a. Ale czy ta sielanka może trwać wiecznie?
Ze szczęściem Johna wpada on oczywiście na spisek mogący doprowadzić do zniszczenia znanego nam świata. Przy okazji mogą ucierpieć bliscy maga, więc ten przynajmniej spróbuje zatrzymać nieuchronną katastrofę. Nie spodziewajcie się jednak żadnych duchów, pentagramów i wysłanników piekieł. John zmierzy się z najstarszą, pierwotną magią, która jest po prostu… nudna. Szermierki słowne z Lucyferem vs skażone linie energetyczne planety? Ja wiem, o czym wolę czytać.
Największą siłą albumu jest pokazywanie czytelnikowi bardzo smutnych i przykrych historii. Samobójstwo dobrotliwej staruszki, uwięzienie w koszmarach, przypadkowa śmierć ludzi, którzy po prostu mieli pecha jechać pociągiem z Johnem? To zupełnie normalne, kiedy w grę wchodzi magia – niewinne ofiary zawsze oberwą rykoszetem. Niemniej trochę nie rozumiem, jak szybko główny bohater przechodzi nad tym do porządku dziennego. Nawet kiedy giną ludzie bardzo mu bliscy, scenarzysta nie poświęca nawet strony na żałobę. John jest przyzwyczajony do paskudnych sytuacji, ale nie jest bezduszny.
Bardzo trudno ocenić drugi tom Hellblazera. Natłok narracji przytłacza: zalew dymków sprawił, że momentami trudno było brnąć przez lekturę. Do tego kilka decyzji scenarzysty nie przypadło mi do gustu. Jest jednak w tych starszych komiksach od Vertigo coś magnetycznego. Nikt nie silił się na piękną oprawę graficzną i szczęśliwe zakończenie. Komiksy te są brutalnie szczere: świat nie jest miłym miejscem i im prędzej do tego przywykniesz, tym lepiej.
Hellblazer tom 2 (Jamie Delano)
Scenarzysta: Jamie Delano
Ilustrator: Mark Buckingham, Bryan Talbot, David Lloyd, Richard P. Rayner, Mike Hoffman, Ron Tiner
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Typ oprawy: twarda
Liczba stron: 464
Wymiary: 17.0×26.0cm
Cena okładkowa: 129,99zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)