Poznawanie przygód Constantine’a to gorzka lektura. Do bohatera kleją się złe sytuacje, paskudne zbiegi okoliczności i ludzie z piekła rodem. Nawet gdy jego intencje są szczere i dobre, to w ostatecznym rozrachunku zawsze ktoś niewinny cierpi. Taki obraz maga przedstawił nam Azzarello w pierwszym tomie Hellblazera. Czy coś zmieni się w drugim albumie serii?
John przemierzy sporą część Ameryki, aby spotkać się z wdową po tragicznie zmarłym kumplu. Tym samym, za którego rzekome morderstwo bohater trafił do więzienia. Oczywiście w spokojnej mieścinie pośrodku niczego czekają na niego nowe kłopoty. Duża grupa neonazistów panoszy się bowiem w tym miejscu. Ich wykrzywiona ideologia, poparta nadinterpretacją Biblii zdaje się trafiać do większości mieszkańców. Constantine również zdaje się sympatyzować z młodzieńcami z wytatuowaną na ciele swastyką, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to tylko gra i mag szykuje im wyjątkowo bolesną nauczkę.
Poza edukowaniem z podstawowego szacunku dla drugiego człowieka Azzarello rozwija wątek samobójstwa z pierwszego tomu. Szczęściarz wyjawi prawdziwy powód swojego działania na długo po tragicznej śmierci. John wpadł w misternie zastawioną pułapkę jednego ze swoich dawnych znajomych. Kiedy w końcu wszystkie puzzle trafią na swoje miejsce, przyjdzie czas na zemstę. Constantine nie odpuści człowiekowi, który za punkt honoru postawił sobie zamordowanie protagonisty.
Trochę uporządkowanego chaosu
Wątki przeplatające się w albumie wydają się początkowo ze sobą niezwiązane. Ot, jakaś historia z przeszłości bohatera, jakiś złoczyńca dostarczający broń nazistom… Gdzieś od połowy tomu wszystko zaczyna pięknie z siebie wynikać, a na czytelnika spada zrozumienie, kto kim jest. Powiązania pomiędzy protagonistą a jego przeciwnikiem odkrywane są powoli. Dzięki temu im dalej w lekturę, tym trudniej się od niej oderwać.
Tym razem również album rysowała kilku artystów. Najbardziej zapadły mi w pamięć prace Marcelo Frusina, który odpowiadał za większość tomu. Sposób, w jaki rysuje on twarze, bardzo przypominał mi dzieła Eduardo Risso. Do tego jego prace również były zapaćkane sporą ilością tuszu, co pogłębiało to wrażenie.
Hellblazer tom 2 to opowieść o czarodzieju, który nie używa zbyt często czarów. Potrafi dać nauczkę bez odwoływania się do mocy piekielnych, a gdy już po nie sięga… Powiedzmy, że los delikwenta, który go do tego zmusił, jest przypieczętowany. Supermocą Constantine’a nie są wcale czary, ale spryt i olbrzymie pokłady cynizmu. Nie sposób dziwić się jego postawie do świata: widział w swoim życiu zbyt wiele paskudnych rzeczy. Azzarello pięknie wpisał się swoim dziełem w mitologię postaci. Zamknął w dwóch albumach esencję Johna i wyjaśnił czytelnikowi, jakiego typu wydarzenia ukształtowały wrednego maga. Jestem bardzo ciekawa, jak z tematem poradzi sobie Garth Ennis, bo to on przejmuje pałeczkę po Azzarello w tomie trzecim.
Hellblazer tom 2
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Guy Davis, Marcelo Frusin, Giuseppe Camuncoli, Rafael Grampa
Przekład: Paulina Braiter
Oprawa: twarda
Liczba stron: 336
Format: 170 x 260
Sugerowana cena detaliczna: 99,99 zł
ISBN: 978-83-281-4143-8
Data ukazania się: lipiec 2019
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)