John Constantine – najbardziej pechowy mag z Londynu. Wszędzie gdzie się pojawia, odkrywa najgorszy aspekt ludzkiej natury. Czy ma zwyczajnego pecha, czy może samemu przyczynia się do eskalacji zła? Trudno powiedzieć, która z tych opcji jest prawdziwa.
Pierwszym przystankiem Johna w opowieści Azzarello jest więzienie. Oczywiście nie byle jakie, bo za kratami tego konkretnego przybytku siedzą najgorsi kryminaliści odsiadujący najdłuższe wyroki. Podzieleni na mniejsze grupy walczą ze sobą o wpływy – ktoś, kto nigdzie nie należy, nie ma szans na przetrwanie. Szczupły Anglik bez koneksji wydaje się łatwym celem. Mężczyźni szybko przekonają się jednak, że w nowoprzybyłym więźniu jest coś bardzo dziwnego… Za co właściwie Constantine trafił do paki? I jak uda mu się z niej wyjść? Kolejna historia skupia się na dziwnym miasteczku, w którym bohater ma pewien interes do załatwienia. Znajomi z dawnych lat przywitają go z otwartymi ramionami, ale nie zrobią tego bezinteresownie. Ostatni fragment tomu zaczyna się od starej legendy i śmierci w zamieci śnieżnej. Kto jest mordercą? Czy będą kolejne ofiary?
We wszystkich tych sprawach Constantine używa swoich sztuczek, ale nie są spektakularne czary z diabłem w roli głównej.
Czasami trudno powiedzieć, kiedy zwyczajnie blefuje, a kiedy używa nadnaturalnych zdolności. Sam wątek magiczny jest mniej ważny w opowieści, moją uwagę dużo bardziej przykuł motyw tragizmu postaci. Nawet jeżeli John postanawia komuś pomóc, zachować się przyzwoicie, to okazuje się, że jego działania tylko pogarszają sprawę. Ten człowiek jest skazany na cierpienie i wyrzuty sumienia – nikt, kto jest blisko niego, nie może czuć się bezpieczny.
W albumie są prace kilku rysowników, najbardziej wybijają się dzieła Richarda Corbena oraz Steve’a Dillona. Rysunki pierwszego z artystów możecie kojarzyć z wydanego u nas Cage’a. Odznacza się on dość specyficznym tuszowaniem – linie płynnie przechodzą w kropki. Co do Dillona, to nie zaprezentował on tak wysokiego poziomu, jak w Kaznodziei, ale na pierwszy rzut oka widać, która część albumu wyszła spod jego ręki. Sposób, w jaki kadruje twarze czy rysuje oczy, jest nie do pomylenia z żadnym innym.
Hellblazer tom 1 bardzo mi się podobał. Niby opowiada o kimś wykorzystującym magiczne zdolności, ale robi to tak, aby nie pokazać za dużo magii. John bez wątpienia zna kilka nadprzyrodzonych sztuczek, jednak nigdy ich nie nadużywa. Do tego odpowiedni klimat historii nadają miejsca odwiedzane przez protagonistę. Zawsze są zepsute – trawione przez zło i zwyczajnie przygnębiające. Zupełnie jakby za anglikiem ciągnęła się nieprzyjemna londyńska pogoda. Pozycja obowiązkowa dla fanów cięższego, poważniejszego klimatu.
Zobacz recenzję drugiego tomu Hellblazera >>>>
Hellblazer tom 1
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Richard Corben, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Dave V. Taylor
Wydanie: I
Data wydania: 27 Marzec 2019
Seria: Hellblazer
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170×260 mm
Stron: 408
Cena: 109,99 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)