Norgal wydaje się błąkać po świecie bez celu przyciągając problemy jak magnes. W Karmazynowej Wieży utracił kogoś bliskiego i jego zwyczajna melancholia jedynie się pogłębiła. Oczywiście towarzystwo wrednej gadającej głowy nie jest najlepszym, jakie można mieć w takiej sytuacji. Dekapitator nie może jednak ze spokojem posiedzieć przy ognisku, bo zwali mu się na głowę nowa przygoda!
Mężczyzna odnajduje dwójkę rannych, nieprzytomnych wojowników i oczywiście postanawia udzielić im pomocy. Wkład bohater nie kończy się jednak na założeniu opatrunków i protagonista pomaga dotrzeć dwójce pechowców do Venorii – miasta, które wkrótce wyruszy do otwartej walki z goblinami. Chociaż władca tego miejsca ma swoją armię to nie pogardzi pomocą osławionego już Norgala. Mężczyzna ma jednak swoje powody do szwendania się po nieprzyjaznej mu, pełnej spiskowców Venorii.
W końcu coś o przeszłości Dekapitatora
Podczas lektury poprzednich tomów zastanawiałam się, dlaczego protagonista wszędzie zabiera ze sobą Agathę. Głowa wiedźmy nie jest sympatyczna i niejednokrotnie wpędziła Norgala w tarapaty. Sprawianie mu problemów to podstawowe zajęcie kobiety i jedyne źródło rozrywki. Czyż nie lepiej byłoby pozbyć się takiego kompana? Zamordować? Zakopać w lesie? Zamknąć w skrzyni i wrzucić do oceanu? Opcji jest wiele, a główny bohater bez mrugnięcia okiem zabija tuziny złowieszczych stworzeń, więc czemu oszczędza Agathę?
Seria w końcu tłumaczy dziwną relację tej dwójki i przy okazji zdradza nieco z przeszłości Dekapitatora. Początkowo przeszłość opisywana jest bardzo chaotycznie i trudno zrozumieć co właściwie dzieje się w kadrach. Im dalej w komiks, tym retrospekcje dłuższe – nabierają więcej kontekstu i układają się w logiczną całość. Początkowo denerwowały mnie strzępki informacji, jakimi raczył nas scenarzysta, ale spełniały swoje zadanie wzorcowo: rozbudzały ciekawość. Czekałam aż w końcu nabiorą sensu i połączą się jakoś z aktualnie przeżywaną przygodą.
Nadal jednym z najmocniejszych elementów tomu (o ile nie najmocniejszym) są rysunki. Andrew Maclean stworzył świat wyjątkowo specyficzny: pełen odcinanych głów i szlachtowanych potworów, ale jednocześnie kreskówkowy. Postaci są bardzo różnorodne: od tych wyglądających jak ludzie, po niebieskie jednostki z wyłupiastymi żabimi oczami. Wszystko jest możliwe w świecie przedstawionym w serii. Świetnym dopełnieniem rysunków są żywe, kontrastujące ze sobą kolory.
Head Lopper tom 3 to bardzo udany komiks, ale brakuje mu świeżości, który towarzyszył serii na początku. Pierwszy album mnie oczarował, drugi nie zrobił już takiego wrażenia (chociaż miał w sobie postać uroczego Bika!), a trzeci to po prostu więcej tego samego. Walka, trochę czarnego humoru, potwory i magia. Przyjemna rozrywka z nietuzinkową oprawą graficzną. Jeżeli chcecie po prostu się zrelaksować i dobrze bawić, to polecam serdecznie.
Zobacz recenzję czwartego tomu Head Loopera >>>>
Head Lopper tom 3 – Rycerze Venorii
Scenariusz: Andrew MacLean
Rysunki: Andrew MacLean
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Liczba stron: 224
Format: 170 × 260 mm
Oprawa: miękka
Cena okładkowa: 55,00 zł
Recenzowała: M. Chudziak (Blue Bird)